"Super Express: - Media w Niemczech otwarcie piszą, że zostaliście oszukani...
Robert Lewandowski: - Teraz nic już nie zrobimy. Szkoda, że nie udało się wygrać, bo ta bramka zupełnie odmieniłaby losy meczu i my cieszylibyśmy się z pucharu.
- Z twojej perspektywy był gol?
- Tak uważam. To nie było tak, że piłka przekroczyła linię o centymetry. To było co najmniej z pół metra. Nie wiem, czemu sędzia tego nie zauważył.
ZOBACZ: Borussia - Bayern. Błaszczykowskich dwóch [ZDJĘCIA]
- Regulaminowy czas gry to były piłkarskie szachy, dopiero w dogrywce wszystko się rozkręciło.
- Zgadza się, to był inny finał niż ten sprzed dwóch lat, kiedy padło siedem goli. Nieraz są właśnie takie mecze, że czeka się na tę jedną jedyną akcję. Szkoda, że w dogrywce to nie my, tylko Bayern strzelił gole. Taki jest futbol. Takie porażki bolą, szczególnie w obliczu tej niezaliczonej bramki.
- Piłkarze Bayernu ostro cię traktowali, szczególnie Toni Kroos, który urządził sobie polowanie na twoje nogi.
- Dla mnie to normalne. To był finał, więc nie mogę się dziwić, że było ostro. Tak się teraz gra. Na pewno nie będzie to miało przełożenia na nasze relacje w Bayernie. Czasami na treningach również gra się ostro, a poza boiskiem jesteśmy kolegami.
- To był dla ciebie wyjątkowy mecz, bo ostatni w barwach Borussii, i to z Bayernem, którego zaraz będziesz piłkarzem.
- Tak do tego nie podchodziłem. A mecz był wyjątkowy, bo to finał i bardzo chcieliśmy go wygrać. A czas na rozważania o Bayernie przyjdzie w przyszłym sezonie, kiedy rozpocznę już współpracę.