Krytyki wymierzonej w kierunku kapitana reprezentacji Polski w ostatnim czasie nie brakowało. Nie dość, że mocno popsuły się jego relacje w ekipie mistrza Niemiec, to w dodatku znaczna część winy za nieudane mistrzostwa świata w Rosji spadła właśnie na jego barki. Lewandowski stara się załagodzić ciężką atmosferę.
Jednym ze sposobów na to miał być wywiad udzielony w niemieckim "Bildzie". Polski napastnik wyjawił w nim, jak trudne były dla niego poprzednie miesiące. - W kwietniu i w maju właściwie każdy we mnie uderzał. Nie czułem żadnego wsparcia ze strony klubu, czułem się samotny, pozostawiony samemu sobie w tej sytuacji. W dwóch czy trzech ważnych meczach nie strzeliłem gola i nagle wszyscy zaczęli we mnie walić jak w bęben. Nie było nikogo, kto stanąłby za mną - powiedział "Lewy".
Przyznał również, że zmienił zdanie i znów jest gotowy walczyć na sto procent w zespole z Monachium. - Teraz znów jestem całym sercem w Bayernie. Zauważyłem, jak bardzo kibice stoją za mną i jak bardzo mnie tu chcą. Nigdy nie będę strajkował i wchodził w spór z klubem. Nie myślę już teraz o transferze zagranicznym - dodał. Ale byłoby zbyt pięknie, gdyby wszyscy uwierzyli w jego słowa.
W Internecie od razu pojawiły się komentarze, że Lewandowski zdał sobie sprawę, że z jego planów nic nie wyjdzie i takim wywiadem chce załagodzić całą sytuację. Wielu kibiców nie uwierzyło w zapewnienia napastnika i ponownie zaczęli go krytykować. "Lewy" znalazł jednak niespodziewanego sojusznika.
Na Twitterze wywiad piłkarza reprezentacji biało-czerwonych skomentował Marcin Gortat. Jedyny polski koszykarz w NBA nie może uwierzyć, że tak wielu ludzi dostrzega drugie dno w wypowiedzi Lewandowskiego. - Czy sportowiec musi funkcjonować jak robot? - pyta retorycznie Gortat.