Jeszcze przed tygodniem niektórzy fani Bayernu Monachium mogli zacząć zastanawiać się, czy Lewandowski nie zwolni tempa w zdobywaniu bramek, przez co Bawarczycy będą mieli problem z wygrywaniem meczów. Polak na listę strzelców nie wpisał się w trzech kolejnych spotkaniach ligi niemieckiej. Niemoc przełamał w sobotnim meczu z Werderem Brema.
Wówczas do swojego dorobku dopisał kolejne dwie bramki. Do siatki trafił także w środę podczas meczu z Freiburgiem. Lewandowski nie ograniczał się jedynie do czekania na podania kolegów, a sam często podłączał się do rozgrywania akcji, co od pewnego czasu zdarza się coraz częściej. To również dzięki niemu padła druga bramka dla monachijczyków. Lewy świetnie zgrał do Serge'a Gnabry'ego, który asystował przy golu Joshuy Zirkzee.
Nie może więc dziwić, że "Bild" ocenił jego występ na "2" (skala 1-6, gdzie 1 to klasa światowa). Natomiast dziennikarze "AbendZeitung" zauważyli jedną zmianę u Lewandowskiego. - Na bramki poluje teraz w nowych neonowo-pomarańczowych butach - czytamy. I faktycznie tak jest. Polak do meczu z Unionem Berlin grał zazwyczaj w butach koloru cytrynowego. Jak widać, Lewandowskiemu bez różnicy, w jakich korkach występuje, bo i tak zdobywa bramkę za bramką.