Podopieczni Nagelsmanna radzili sobie bez głównego trenera na ławce już w trzech meczach. Początkowo nic nie wskazywało na to, że jest to dla nich spore osłabienie. Mistrzowie Niemiec dwa razy rozbili rywali po 4:0, a pierwsze takie spotkanie miało miejsce w Lidze Mistrzów przeciwko Benfice. Później Bayern pokonał w Bundeslidze TSG 1899 Hoffenheim, a kibice „Die Roten” z niecierpliwością oczekiwali starcia 1/16 finału Pucharu Niemiec z Borussią Moenchengladbach. Robert Lewandowski stanął w środę przed szansą na pobicie najlepszego wyniku strzeleckiego w swojej karierze. Strzelił on 54 gole w 2021 roku, czym wyrównał osiągnięcie z 2019 r. Niestety, popularne „Źrebaki” już po 80 sekundach prowadziły 1:0, a był to jedynie wstęp do prawdziwego pogromu. Po 21 minutach na tablicy widniał rezultat 3:0, a ostatecznie gospodarze zdeklasowali mistrzów Niemiec 5:0. Po raz pierwszy od 85 spotkań Bayern nie strzelił nawet gola! Taki blamaż rozpoczął dyskusję nt. nieobecności Nagelsmanna. Główny trener „Lewego” i spółki zmaga się z koronawirusem, a fani uważają, że z nim na ławce nie doszłoby do kompromitującej porażki. Następny mecz Bawarczycy rozegrają już w sobotę z Unionem Berlin. Podjęto już także decyzję, czy 34-letni szkoleniowiec będzie mógł pojechać do stolicy z zespołem.
Robert Lewandowski zabrał głos po blamażu Bayernu. Wcześniej nie podszedł do dziennikarzy
Julian Nagelsmann objął Bayern przed tym sezonem. Wielu kibiców zastanawiało się, czy młody trener poradzi sobie z gwiazdami tej drużyny
Bayern dalej osamotniony?
Portal tz.de dotarł do informacji, wedle których Nagelsmann przeszedł kolejny test na obecność koronawirusa. Miał on dać odpowiedź na pytanie, czy kwarantanna trenera może dobiec końca, a ten wróciłby do pracy. Niestety, niemiecki szkoleniowiec ponownie uzyskał pozytywny wynik badania, w związku z czym w dalszym ciągu pozostaje w izolacji. Ta informacja zasmuciła wielu fanów Bayernu, którzy boją się wyjazdu do Berlina na mecz z Unionem po kompromitacji w Pucharze Niemiec.
Krzysztof Piątek w żałobie! Niespodziewanie zmarł jeden z jego trenerów
W sobotę drużynę ponownie poprowadzi Dino Topmoeller. Oczywiście, jest on w stałym kontakcie z Nagelsmannem, który zarządza drużyną zdalnie – z tymczasowego biura, jakim stała się jego kuchnia. Nie zastąpi to jednak bezpośredniego kontaktu z zawodnikami, którzy wyraźnie cierpieli w środę na boisku w Moenchengladbach.