Robert Lewandowski uchodzi raczej za sympatycznego człowieka, który utrzymuje koleżeńskie stosunki z partnerami na boisku. W czwartek jednak stało się coś bardzo niepokojącego. Podczas treningu Bayernu Monachium, "Lewy" pobił się z Kingsleyem Comanem. Według relacji "Bilda" w ruch poszły pięści i zrobiło się naprawdę groźnie. Eskalacji konfliktu zapobiegła jedynie szybka interwencja silniejszych obrońców Bawarczyków, którzy znaleźli się w pobliżu. Po gorącym spięciu Lewandowski i Coman kontynuowali trening. Zdaniem dziennikarzy, trener Niko Kovac bał się odesłać ich do szatni, by tam nie przenieśli swojej waśni. Wówczas nie byłoby bowiem nikogo, kto mógłby ich rozdzielić.
Informacja o bitce na zajęciach szybko trafiła do mediów. Zainteresowali się nią dziennikarze z całej Europy, a ci w Niemczech robili wszystko, by ustalić szczegóły zajścia. Dziennik "TZ" poinformował w jakich okolicznościach Polak i Francuz skoczyli sobie do gardeł. Okazuje się, że to Robert Lewandowski miał sprowokować kolegę z drużyny do impulsywnego zachowania, a wszystko działo się, gdy mistrzowie Niemiec ćwiczyli grę w ataku pozycyjnym.
Robert Lewandowski, jak wynika z dziennikarskiej relacji, miał zacząć wyśmiewać się z Kingsleya Comana. Francuz nie dał sobie w kaszę dmuchać i ruszył w stronę Polaka. Gdy spotkały się dwa silne charaktery, to słowna utarczka szybko przerodziła się w bójkę.