Wszyscy pamiętamy wydarzenia z kijowskiego stadionu z 26 maja 2018 roku. Real Madryt sięgnął po 13. mistrzostwo Europy w swojej historii, a główną rolę odegrał właśnie Bale. Piłkarz z Wielkiej Brytanii najpierw popisał się fantastyczną przewrotką, po której kibice aż oniemieli z wrażenia, a potem wykorzystał prosty błąd Luisa Kariusa, bramkarza Liverpoolu, ustalając wynik na 3:1. Wszystko jednak szybko się zmienia i obecnie po dawnej sławie Walijczyka w Madrycie nie ma już śladu. Wręcz przeciwnie - trener "Królewskich", Zinedine Zidane, chce się go pozbyć.
- To nic osobistego, ale Bale powinien odejść. Im szybciej, tym lepiej. Oby doszło do tego natychmiastowo, to będzie lepsze dla samego zawodnika. Zobaczymy, czy wydarzy się to teraz, czy później - powiedział przed kilkoma dniami Francuz jasno dając do zrozumienia, że jego podopieczny może pakować walizki. Na tej sytuacji może teraz zyskać Bayern Monachium, który pilnie rozgląda się za wzmocnieniami. Jest początek sierpnia, a mistrzowie Niemiec w dalszym ciągu są opieszali na rynku transferowym i nie wzmocnili znacząco swojej ofensywy. Ze swoim zdaniem w tej kwestii nie ukrywa się Lewandowski, który po porażce w Superpucharze Niemiec z Borussią Dortmund powiedział jasno i wyraźnie: - Ten mecz przegraliśmy sami. Popełniliśmy zbyt wiele łatwych błędów, a mogliśmy wygrać. To właściwy moment, żeby dostrzec, co mógłby dać nam znakomity piłkarz gotowy do gry.
Oczywiście wątpliwe pozostaje to, czy Bale - po szeregu odniesionych kontuzji - z miejsca stałby się opoką w ofensywie Bayernu. Bez wątpienia jednak Walijczyk w formie mógłby stworzyć z Robertem Lewandowskim prawdziwie piekielny duet, co zauważył dziennik "AS". "Lewy" czeka na partnera w ataku z prawdziwego zdarzenia, a z każdym dniem sierpnia kurczy się czas na to, aby włodarze mistrzów Niemiec mu go podarowali.
Polecany artykuł: