Lewandowski w starciu z FC Koeln był wściekły. Zszedł z boiska i powędrował prosto na ławkę rezerwowych. Minął Juppa Heynckesa, nie spojrzał nawet na Niemca, nie podał mu ręki i usiadł wśród rezerwowych. To był wyraźny protest Polaka, który w całej rundzie wiosennej Bundesligi rozegrał ledwie pięć pełnych spotkań, od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty. Na aż piętnaście możliwych! Mimo to w tym czasie zdobył aż czternaście bramek.
Heynckes szybko sprowadził Lewego na ziemię. Zaczęło się już na murawie, gdzie Polak musiał przeprosić swojego bossa. 72-latek udzielił też naszemu snajperowi publicznej reprymendy. - W Bayernie o zmianach decyduje jednak trener i każdy piłkarz musi się temu podporządkować. Ja jestem tutaj szefem - stwierdził. - Nie mam w zespole ledwie jedenastu czy trzynastu piłkarzy. Dzisiaj wykorzystałem czternastu. Tym czternastym był Sandro Wagner, który dał dobrą zmianę - dodał.
W Niemczech zachowanie Lewandowskiego łączone jest z transferowymi plotkami dotyczącymi Realu Madryt. Prasa niemiecka wskazuje na zmianę nastawienia Polaka, który ma coraz głośniej domagać się zgody na odejście z klubu ze stolicy Bawarii.
Zobacz również: Maciej Rybus z historycznym osiągnięciem! Lokomotiw Moskwa mistrzem Rosji
Wyniki na żywo - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin