Zetterer to tzw. żelazny rezerwowy. Nie miał na razie szczęścia. Gdy doczłapał się do ławki, jak na złość jego bardziej utalentowany kolega po fachu nie połamał się w żadnym spotkaniu i stąd też młodziana do tej pory na boisku nie oglądaliśmy.
Nic jednak straconego. Niemiec to bowiem urodzone zwierzę telewizyjne. Nawet z ławki dał radę zostać gwiazdą. W 2015 roku, przeciwko Eintrachtowi Franfurt otrzymał napomnienie od sędziego - za zbyt głośne protesty - a w ostatnim spotkaniuz HSV zrobił to ponownie. Był na tyle głośny i ekspresywny w swoich lamentach, że Deniz Aytekin - sędzia zawodów, jemu akurat pozwolono pobiegać po trawie - drugi raz w karierze pozwolił mu zapisać się w statystykach.
To już naprawdę spory wyczyn i doprawdy strach pomyśleć co to będzie, gdy kiedyś facet naprawdę pojawi się między słupkami. Albo wyrośnie nam boiskowy brutal, albo gaduła. Biorąc pod uwagę mikrofony w okolicach bramki, jeszcze się okaże, że facet przekrzyczy komentatora.
Zettererowi wciąż jednak daleko do legendarnego Claudio Caniggi. Argentyńczyk na mundialu w 2002 roku nie potrzebował nawet sekundy na boisku, by z niej... wylecieć. Za czerwoną kartkę.