Krzysztof Piątek bardzo szybko stał się bohaterem mediów w Niemczech. Najpierw media rozpisywały się na temat kwoty, jaką Hertha musiała zapłacić AC Milan za reprezentanta Polski oraz zarobków samego piłkarza w stolicy Niemiec. Później pojawiły się już artykuły, związane wyłącznie ze sferą sportową. We wtorek "Piona" zagrał w nowym klubie po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce. Za zaufanie szybko się odwdzięczył, strzelając gola w Pucharze Niemiec przeciwko Schalke Gelsenkirchen. Nie uchroniło to berlińczyków od porażki 2:3 po dogrywce. Teraz o Piątku znów zrobiło się głośno po wiadomościach "Sport Bildu". Dziennikarze ustalili, że za przeprowadzką "Il Pistolero" do Niemiec stoi jego żona Paulina.
Według prasy zza naszej zachodniej granicy Krzysztof Piątek odmówił między innymi Tottenhamowi, prowadzonemu przez samego Jose Mourinho. "Bild" podał, że sporo do powiedzenia w tej kwestii miała jego ukochana. Żona Paulina rzekomo miała naciskać na przeprowadzkę do Berlina, skąd bliżej jest do Polski. Sama zainteresowana szybko odniosła się do tych rewelacji za pośrednictwem swojego Instagrama.
"Owszem, mój mąż liczy się z moim zdaniem, ale nigdy nie będę wybierała mojemu mężowi klubu według MOICH upodobań" - napisała na InstaStory. "Jak dla mnie każde miejsce na świecie, gdzie mój mąż może być szczęśliwy, spełniać się i realizować swoje marzenia - jest idealne. Decyzje odnośnie wyboru klubu podejmowane są od początku do końca z Krzysia menedżerami" - czytamy w internetowym oświadczeniu.