"Super Express": - Mecz z Koroną śmiało mógł, obok starcia Piasta z ŁKS-em kandydować do tytułu spotkania kolejki. Po końcowym gwizdku sprawialiście wrażenie, jakbyście to wy schodzili z boiska pokonani. Czy czujecie się tak mocni mentalnie wierząc, że każdy mecz jesteście w stanie wygrać?
Bartłomiej Wdowik: - Zaraz po gwizdku był niedosyt, ponieważ przyjechaliśmy tutaj po wygraną i mieliśmy swoje okazje. Jednak patrząc obiektywnie trzeba szanować ten punkt. Zdobyliśmy go na trudnym terenie. Dwukrotnie musieliśmy gonić wynik i tego dokonaliśmy. Mieliśmy inne sytuacje, ale trzeba także uczciwie przyznać, że miała je również Korona. Na szczęście nie przegraliśmy trzech kolejnych meczów. W dobrym nastroju przystąpimy do kolejnej potyczki z Piastem.
- Dlaczego pierwsza połowa w waszym wykonaniu była słabsza?
- Daliśmy sprowokować się Koronie, która chciała narzucić nam swój styl, zagrać szarpany mecz. Dopasowaliśmy się do tego. Było sporo walki fizycznej, dużo się działo. W drugiej połowie zagraliśmy już swoją piłkę. Częściej i dłużej utrzymywaliśmy się przy futbolówce, ale w niektórych sytuacjach brakowało nam zimnej krwi, aby lepiej je wykończyć.
- Kolegów z zespołu czeka teraz dwutygodniowa przerwa, czego nie można powiedzieć o tobie. Jedziesz na zgrupowanie, tym razem już nie jako „opcja awaryjna”, ale zawodnik powołany na pierwotną listę. Czy robi to dla ciebie jakąkolwiek różnicę?
- Myślę, że tak. Zostałem dostrzeżony przez trenera. Jak już mówiłem, praca na kolejne powołanie rozpoczęła się wraz z zakończeniem październikowej przerwy na mecze reprezentacji. Udało mi się utrzymać formę. Wiedziałem, że selekcjoner mnie obserwuje. Robiłem wszystko, aby zostać zauważonym i znaleźć się na liście powołanych, dlatego to powołanie bardzo mnie cieszy. Mam nadzieję, że już teraz będzie dane mi zagrać.
- Najpierw czeka nas „mecz ostatniej szansy” z Czechami, a później towarzyskie spotkanie z Łotwą. Czy uważasz, że bliżej ci debiutu w kadrze niż przed miesiącem?
- Nie myślę o tym. Wiem, że powołania otrzymali najlepsi polscy zawodnicy. Teraz muszę skupić się, aby swoją pracę wykonać w możliwie najlepszy sposób podczas treningów reprezentacji Polski i zawalczyć o pierwsze minuty w „dorosłej” kadrze.
Kamery przyłapały Roberta Lewandowskiego! Internet aż huczy po tym nagraniu, zaczęli z niego szydzić
- Czy rzutami wolnymi wykonywanymi podczas treningów przekonasz do siebie Michała Probierza?
- Obawiam się, że same rzuty wolne to za mało. Bardzo mi zależy, aby poza stałymi fragmentami gry dołożyć także dobre występy i całościową postawą na treningu przekonać do siebie selekcjonera.
- To już twoje drugie zgrupowanie. Czy tremę debiutanta masz już za sobą?
- Zdecydowanie tak. Miałem okazję poznać kadrowiczów. To dodało mi pewności siebie, więc nie ma mowy o jakimkolwiek stresie.
- Okazuje się, że obecnie jesteś najskuteczniejszym obrońcą nie tylko w ekstraklasie, ale czołowych ligach europejskich. Trudno znaleźć defensora, który po 15 meczach miałby na koncie osiem trafień. Co ty na to?
- Miło mi, ale ja to traktuję jako ciekawostkę. Ciężko pracuję podczas treningów, doskonalę i szlifuję te umiejętności. Dużo pracuję po treningach, ale to nie jest dla mnie celem samym w sobie. Po prostu chcę pomagać drużynie przy stałych fragmentach gry.
Jesus znów czuwał nad Jagiellonią. Hiszpan tak zareagował na stratę punktów z Koroną
- Mecz z Czechami będzie dla nas meczem o wszystko. Tylko wygrana przedłuży nasze nadzieje na awans. Czy czujesz jakiś stres z tym związany?
- Nie, wręcz przeciwnie. Jest ekscytacja i chęć udowodnienia Czechom, że jesteśmy od nich lepszym zespołem. Reprezentacja ma w sobie sporo jakości. Jestem przekonany, że zdołamy to udowodnić.
- W Jagiellonii grasz wspólnie z Michałem Sackiem, który w przeszłości grał w kadrze narodowej naszych południowych sąsiadów. Czy mieliście okazję, aby trochę porozmawiać o najbliższym rywalu Polaków?
- Tak, trochę rozmawialiśmy. Michał zwracał uwagę na mocne strony poszczególnych zawodników, z niektórymi sam grał, czy to w kadrze, czy jeszcze w Sparcie Praga. Chociaż dodał, że oczywiście 17 listopada będzie ściskał kciuki za swoich rodaków.
- Ostatnio stałeś się bohaterem transferowych plotek. Zagraniczne media rozpisują się o zainteresowaniu tobą ze strony Galatasaray Stambuł. Jak reagujesz na te doniesienia? Czy coś jest na rzeczy?
- Szczerze, to na razie nie myślę o tym. Kilka miesięcy temu przedłużyłem umowę z Jagiellonią. Teraz nieźle radzimy sobie z lidze, osiągamy dobre wyniki. Za chwilę dołączę do zgrupowania reprezentacji Polski i tylko na tym skupiam uwagę.
Bartosz Slisz jest nie do zdarcia. Tak reprezentant Polski haruje w Legii, statystyki mówią wszystko