Początek Z Florą Legia miała piorunujący. I to właśnie za sprawą Bartosza Kapustki, który pokazał, jak ogromne ma możliwości. Przejął piłkę pod polem karnym warszawskiej drużyny, a następnie ruszył na bramkę rywali. Nikt nie był mu w stanie przeszkodzić! Przed polem karnym Flory przełożył piłkę na lewą nogę i oddał strzał, który zapewnił Legii prowadzenie. Była radość, a po chwili smutek, bo przy celebracji coś złego stało się z jego prawym kolanem. Wrócił na boisko, ale po chwili musiał je opuścić, bo nie dał rady kontynuować gry. – Po pierwszej diagnozie lekarz powiedział, że mamy przygotować się na najgorsze – wyznał trener Czesław Michniewicz. Wczoraj Kapustka przechodził badania, które potwierdziły wcześniejsze obawy.
Ryzyko kontuzji jest zawsze
Bartosz Kapustka uszkodził więzadło krzyżowe przednie w prawym kolanie. Jak podała oficjalna strona Legii będzie pauzował osiem-dziewięć miesięcy. To jego drugi uraz w karierze. Przed laty zerwał więzadło w lewej nodze i z tego powodu nie mógł pomóc drużynie młodzieżowej na ME do lat 21. - W meczu z Florą nie mogłem sobie wymarzyć lepszego początku - napisał Bartosz Kapustka w mediach społecznościowych. - Strzelony gol, cudowne uczucie. Radość, którą chciałem się podzielić z Kibicami. Spontaniczna, naturalna, zwielokrotniona tym, że wykorzystałem okazję do rehabilitacji po ostatniej porażce. Niestety, po strzelonej bramce moje kolano wygięło się w nienaturalny sposób. Zadaje sobie pytanie, czy gdybym z obawą przed każdym wyskokiem wychodził na boisko to czy miałoby to jakikolwiek sens? Przecież codzienny trening to niezliczona ilość upadków i setki "stykowych, groźnych sytuacji". Ryzyko kontuzji jest zawsze, każdego dnia.
Ogromny cios
W dalszej części wpisu Kapustka przyznał, że będzie starał się jak najszybciej wrócić na boisko. - Dla mnie to ogromny cios - przyznał. - Nie mogę się z tym pogodzić. Wiem jedno. Wiele razy upadłem. Tyle samo razy się podniosłem i wracałem mocniejszy. Czeka mnie długa droga. Piłka nożna to całe moje życie. Nigdy, ale to nigdy nie zwątpię, że wszystko co najlepsze nadal jest przede mną. Wrócę - zaznaczył i dodał: - Tym wpisem kończę temat kontuzji. Przykro mi, że nie pomogę drużynie w eliminacjach do Ligi Mistrzów, co było moim marzeniem. Wierzę, że to będzie przełomowy sezon dla Legii i mocno ściskam kciuki za chłopaków. Dziękuję wszystkim za ogromne wsparcie. A dla mnie liczyć będzie się już tylko każdy kolejny dzień, który wykorzystam maksymalnie, by jak najszybciej wrócić do pełni zdrowia - zakończył pomocnik Legii.
Jan Urban o transferze byłego mistrza świata. To dla tego Łukasz Podolski wybrał grę w Górniku