Baye Djiby Fall: Może zagram w Wiśle? WYWIAD

2012-01-13 9:56

Naprawdę stałem się w Krakowie taki popularny? Nie sądziłem, że ta bramka wywoła taką euforię w Polsce, choć wiem, że była ważna dla Wisły - mówi "Super Expressowi" Baye Djiby Fall (27 l.). To on strzelił pamiętnego gola dla Odense w meczu z Fulham (2:2), a zaraz potem... przepadł w Afryce. Zupełnie nieświadomy tego, co dzięki jego bramce działo się w Polsce. Teraz wrócił do Europy i nie wyklucza gry w... Wiśle.

"Super Express": - Nawet nie zdążyliśmy panu podziękować za bramkę, która dała awans Wiśle, bo zaraz po meczu pan zniknął...

Baye Djiby Fall: - Prosto z Londynu poleciałem do domu, do Senegalu. Teraz wróciłem do Europy i rozglądam się za nowym klubem. Moja bramka rzeczywiście wywołała w Polsce taką euforię?

- Bardzo dużą euforię. W krakowskich restauracjach pewnie mógłby pan do końca życia jeść za darmo...

- (śmiech). Może kiedyś skorzystam. To był mój pierwszy gol strzelony w tak dramatycznych okolicznościach, pięć sekund przed końcem.

- W Polsce baliśmy się, że Odense odpuści ostatni mecz, przecież nie mieliście już szans na awans...

- Ale nikt nie zamierzał odpuszczać. Byliśmy zirytowani, że tak nam nie poszło w fazie grupowej, chcieliśmy udowodnić, że nie jesteśmy tak słabi, jak się niektórym wydawało. A prowadzenie Fulham 2:0 w tym meczu jeszcze bardziej nas rozdrażniło. Wchodziłem na boisko nabuzowany, bo nikt nie lubi zaczynać na ławce. To była już 79. minuta, bardzo mi zależało, żeby coś zdziałać, bo czułem, że to mój ostatni mecz dla Odense. No i zakończyłem go miłym akcentem.

- Bardzo miłym również dla Wisły. Kiedy się pan dowiedział, że Polacy awansowali?

- W drodze do szatni. Nikt mi nie musiał mówić, zobaczyłem miny piłkarzy Fulham. Ale nie szkoda mi ich. Z naszej grupy awansowały te zespoły, które na to zasłużyły, czyli Twente i Wisła.

- Sprawił pan radość nie tylko Wiśle, ale też Arkadiuszowi Onyszce. Jak pan wspomina wspólną grę w Odense?

- Arek to super gość! W Odense wiele mi pomógł, zwłaszcza w sferze mentalnej. Dużo rozmawialiśmy, cały czas zachęcał mnie do tego, żeby nie odpuszczać, żeby jeszcze więcej z siebie dawać. Był wtedy dla mnie jak brat. Potem dowiedziałem się o jego chorobie, ale znając Arka, to wiem, że da radę. Jeżeli ten gol go ucieszył, to tym bardziej jestem zadowolony.

- Dzięki panu Wisła gra dalej. Jak pan ocenia szanse Polaków w starciu ze Standardem Liege?

- Daję Wiśle co najmniej 50 procent szans na awans. A na tym etapie to sporo dla zespołu, który nie gra w najsilniejszych ligach.

- A co z pańską przyszłością? Niewykluczone, że Wisła będzie szukać napastnika. Historia pięknie by się skończyła, gdyby zagrał pan w Krakowie...

- To byłby niezły numer, nie wykluczam tego! W lutym będę wolnym zawodnikiem. Moje wypożyczenie do Odense skończyło się w grudniu, a kontrakt z Lokomotiwem Moskwa ma być rozwiązany już za miesiąc. Moi menedżerowie prowadzą już rozmowy z kilkoma klubami. A polska liga? Nie mówię nie!

Najnowsze