- Moi rodzice i siostra przyjechali do Warszawy tylko na dwa tygodnie, przede wszystkim po to, by zobaczyć, jak mi się żyje i gra w Polsce. Są zszokowani, bo po raz drugi mało brakowało, by nie weszli na stadion - opowiada oburzony Bruno.
- Bilety dla rodziny pana Coutinho czekały w znanym piłkarzowi punkcie odbioru - ripostują pracownicy działu marketingu Polonii.
- Owszem, były, ale zwykłe, a nie VIP-owskie. Chyba moja najbliższa rodzina zasługuje na to, by oglądać mecze z moim udziałem w dobrych warunkach? - pyta rozgoryczony pomocnik Polonii. - Przed Lechią w ogóle nie było dla nich wejściówek. Wydałem 400 złotych, by mogli na żywo zobaczyć inaugurację sezonu - żali się zawodnik.
Problemy Brazylijczyka dziwią, tym bardziej że działacze Polonii powinni na niego chuchać i dmuchać. Tylko Bruno zdobywa bowiem w tym sezonie gole dla "Czarnych Koszul".
W 24. minucie meczu z Wisłą Brazylijczyk pięknym strzałem sprzed pola karnego dał gospodarzom prowadzenie. Kiedy wydawało się, że poloniści wszystko mają pod kontrolą i ograją mistrzów Polski, krakowianie zdołali wyrównać. W rolę ratownika "Białej Gwiazdy" ponownie wcielił się snajper z Izraela - Dudu Bitton strzelił głową nie do obrony. W 83. minucie goście mogli nawet zdobyć zwycięską bramkę, ale Andraż Kirm, mając przed sobą pustą bramkę, z 10 metrów trafił w poprzeczkę!