Jacek Dembiński

i

Autor: Andrzej Zbraniecki/SUPER EXPRESS Jacek Dembiński

Miał szczęście do Legii

Były reprezentant zmienił swoje życie. Odszedł od piłki, prowadzi interes nad morzem

2022-08-11 16:31

Jacek Dembiński grał w Widzewie w latach 90. ubiegłego wieku, w okresie jego świetności. Zdobył mistrzostwo Polski w sezonie 96/97, z powodzeniem grał w fazie grupowej Ligi Mistrzów. - Do meczów z Legią zawsze miałem szczęście i pamiętam do dziś jak strzelałem bramki – mówi Dembiński, który jutro będzie trzymał kciuki za swoją byłą drużynę w ligowym klasyku.

Szczęście zaczęło się w pierwszym meczu przeciwko Legii w 1993, gdy zaczynał karierę ligową w Lechu. - Wszedłem pod koniec za Jarka Araszkiewicza i w ... pierwszej minucie po wejściu strzeliłem gola po podaniu Mirka Trzeciaka, a mecz wygraliśmy 2:1 – wspomina „Dembinka”, który jako piłkarz Widzewa też gnębił Legię. W sezonie  1996/97 zdobył zwycięskiego gola w Łodzi, a później doszło do pamiętnego starcia w stolicy. Łodzianie przegrywając do 88 minuty 0:2, strzelili trzy gole, czym zszokowali Warszawę i zapewnili sobie praktycznie mistrzostwo.- To był wspaniały dzień, a tamta drużyna świetnie poukładana przez trenera Smudę – wspomina. - Skąd specyfika meczów z Legią? Zawsze była w czołówce i konfrontacje z nią stanowiły wyzwanie . Przed meczami nie była nawet … potrzebna rozgrzewka. Z szatni wychodziliśmy tak skoncentrowanym i zmobilizowani, że od razu można było grać. Kibice Widzewa to odrębny temat, byli inni niż choćby w Lechu. W Poznaniu za moich czasów czuło się presję wyniku. W Łodzi nawet jak zagrało się 1-2 słabsze mecze, to nie było paniki ani gniewu. Nie mówiąc o dopingu, bo na meczach z Legią, czy w Lidze Mistrzów wrzawa była niesamowita - dodaje.

Legenda Lecha przejechała się po Kolejorzu. Wylicza błędy mistrzów Polski, ocena jest druzgocąca [ROZMOWA SE]

- Niedawno gościł u mnie kibic z Łodzi (Dembiński jest właścicielem pensjonatu w Ustce-red.). Opowiadał, że mieszkał na drugim końcu ulicy Piłsudskiego, ale jak kibice ryknęli podczas meczu, to wszystko dokładnie słyszał. Ten doping niósł się po całej Łodzi – wspomina z rozrzewnieniem „Dembinka”, który po zakończeniu kariery odszedł z piłki i prowadzi prywatny interes nad morzem, co uznał za bezpieczniejszą inwestycję niż bycie trenerem. - Tak jak w dzieciństwie powiedziałem sobie, że będę piłkarzem, to pod koniec kariery wiedziałem, że nie będę trenerem i tego się trzymałem. Praca trenera to nie jest łatwa sprawa i nie chciałem iść w tym kierunku – dodaje piłkarz, któremu wciąż nie są obojętne losy Widzewa. - Życzę byłemu klubowi, żeby nie musiał walczyć o utrzymanie, ale złapał stabilność i był w lidze na stale - dodaje Dembiński, który w barwach łodzian strzelił 23 gole w lidze.

Trener Jakuba Kamińskiego ostro o jego debiucie. Wytknął mu polskie przywary, to musi poprawić piłkarz

Sonda
Kto wygra ligowy klasyk Widzew - Legia?
Najnowsze