W ostatni weekend najgłośniej zrobiło się o Siergieju Kriwcu (24 l.). Jak poinformował włoski dziennik "Corriere dello Sport", Białorusinem zainteresowała się AS Roma.
Z kolei z Anglii dotarły informacje, że tego właśnie piłkarza chętnie widziałby u siebie Birmingham FC, walczący o utrzymanie w Premier League. Źródła z obu krajów podają podobną cenę, za którą można by kupić Kriwca - to 2,5 mln euro. Nie podają jednak stanowiska Lecha, a to jest jasne - nie jesteśmy zainteresowani sprzedażą tego piłkarza.
Podobnie jest w przypadku Artjomsa Rudnevsa (21 l.). O niego też pytają drużyny z Włoch, Ukrainy i Turcji. Ostatnio pojawiła się również informacja, że do wyścigu o tego gracza chce dołączyć Borussia Dortmund.
Przeczytaj koniecznie: Karolina Woźniacka: Jacht mi się nie opłaca
To możliwe, bo Niemcy liczą się z utratą Lucasa Barriosa. Wtedy do pierwszego składu wskoczyłby Robert Lewandowski, a Rudnevs zostałby dżokerem.
Możliwe, ale
jeszcze nie teraz. Lech mówi stanowcze "nie" sprzedaży Łotysza tej zimy, więc i on zostanie w Poznaniu.
Z Lecha niemal na pewno nie odejdzie też lider drugiej linii Semir Stilić (23 l.). Ostatnio pojawiła się informacja, że Bośniakiem interesuje się Dynamo Moskwa, ale trener tego zespołu oficjalnie to zdementował. Sporo mówi się również o zainteresowaniu Grzegorzem Wojtkowiakiem (26 l.), ale w jego przypadku nie ma żadnych konkretów, a informacja, że jest bliski transferu do Galatasaray Stambuł, była, delikatnie mówiąc, mocno przesadzona.
Tak naprawdę jedynym, który może odejść, jest Sławomir Peszko (25 l.). Jeśli zdecyduje się na transfer, to Lech nic nie będzie mógł zrobić, bo do 31 grudnia pomocnik ma klauzulę, która pozwala mu odejść za niecałe 500 tysięcy euro.
- Liczymy jednak na to, że Sławek zostanie z nami. Oczekujemy go 10 stycznia na pierwszym treningu - powiedział nam Ryszard Kuźma, drugi trener Lecha.
Patrz też: Lukaku chce do Realu
- A co do pozostałych piłkarzy, to wszyscy mają ważne kontrakty i po prostu ich nie puścimy - deklaruje Kuźma. Wygląda więc na to, że wyprzedaży nie będzie i kibice mistrza Polski mogą spać (w miarę) spokojnie. Do zmiany zdania działaczy Lecha mogłaby skłonić tylko superoferta za któregoś z graczy, ale na taką w dobie oszczędzania się nie zanosi.