Gdy po niemal trzymiesięcznej przerwie rozgrywki sportowe w Polsce wystartowały ponownie, początkowo nie było mowy o pojawieniu się na trybunach jakichkolwiek fanów. Z czasem na szczęście to się zmieniło - obiekty mogły wypełniać się najpierw w 25% swojej objętości, później natomiast w 50%. Teraz jednak, gdy liczba dziennych zakażeń w kraju jest bardzo wysoka, w wielu miejscach areny zmagań zamknięto dla jakichkolwiek widzów.
Co na ten temat ma do powiedzenia doktor Paweł Grzesiowski? - Dużo zależy od organizacji. Jeżeli to jest duży stadion, na którym można zachować dystans, i można wypuszczać ludzi w określonej kolejności, żeby się nie tłoczyli, to ja uważam, że ryzyko nie jest duże. Większym problemem jest to, że ludzie muszą na ten stadion dojechać. Jeżeli później będzie tłok w tramwajach i autobusach, to jest problem. Moim zdaniem w czerwonych strefach takie imprezy powinny odbywać się przy pustych trybunach - stwierdził w rozmowie z portalem "Sportowe Fakty".
Nim nadejdą zimowe przerwy w poszczególnych rozgrywkach minie jeszcze sporo tygodni, ale fani chyba moga pożegnać się z nadziejami, że będzie im dane oglądać spotkania na żywo w jakimkolwiek większym gronie. Jeżeli już jacyś kibice pojawią się na stadionach, to wyłącznie w bardzo okrojonym gronie.