Miazga. Walec. Różnica klas. Nie tak wyglądać miały ostatnie w 2017 roku derby Krakowa. To w obozie Wisły Kraków panował chaos. To na Reymonta wpadł ktoś na pomysł i na kilka dni przed derbami wyrzucił trenera. Kiko Ramireza zastąpił niezawodny duet: Radosław Sobolewski - Kazimierz Kmiecik. Wydawało się, że wszystkie atuty mają piłkarze Michała Probierza.
Tylko się wydawało.
Zaczęło się jednak zgodnie z oczekiwaniami. Biała Gwiazda asystowała, Pasy ruszyły do przodu. Ekipie Michała Probierza brakowało koncepcji. Fakt. W pole karne gości fruwały dośrodkowania, ale o ile przewagi Pasom nikt nie mógł odmówić, o tyle sytuacji brakowało. Z obu stron. Zamiast piłkarskiego spektaklu, przez dobre 40 minut obserwowaliśmy mikst heroicznego rugby i ulicznej awantury. Wyzwiska, prymitywne przyśpiewki, pierwsze race - derby Krakowa znów rządziły się swoimi prawami.
Plan Probierza załamał się tuż przed przerwą. Rozbiórkę defensywy gospodarzy rozpoczął Marcin Wasilewski. Były reprezentant Polski strzelił w swoim stylu. W tłumie rywali, wślizgiem, mając na plecach wściekle atakującego rywala. Lepszego debiutu w derbach Krakowa "Wasyl" wyśnić sobie nie mógł. Tym bardziej, że po jego trafieniu rywale stanęli. A do ataku ruszyli gracze Białej Gwiazdy, którzy już po kilku minutach prowadzili 3:0. Adama Wilka pokonała dwukrotnie Jesus Imaz.
I na tym relację ze spotkania powinniśmy byli zakończyć. Były gole, były emocje, mieliśmy rozstrzygnięcie. Gdy Wisła wyszła na trzybramkowe prowadzenie, nie wytrzymali kibice. Fani Pasów zaatakowali pierwsi. To było bombardowanie. Nalot dywanowy. Z sektora fanów gospodarzy poszybowały w stronę fanów gości setki rac. Do akcji wkroczyli strażacy, pojawiła się policja, sędzia przerwał mecz, a piłkarze uciekli do szatni. W normalnym kraju mielibyśmy walkowera.
W normalnym. W polskiej Ekstraklasie takie mecze się wznawia i prowadzi do ostatniego gwizdka. Po kwadransie przerwy wyczerpała się bowiem kibicom Cracovii amunicja. Nie było rac, nie było dymu, nie było przeciwskazań. Nic, tylko grać.
I gdyby nie gol Carlitosa, cudowny, po precyzyjnym strzale z rzutu wolnego, nie byłoby czego wspominać. W derbach Krakowa byliśmy bowiem świadkami nokautu. Rozwalcowania lokalnego rywala. I najwyższego pogromu gospodarzy od 1931 roku. Wtedy bowiem po raz ostatni Wisła zdobyła na stadionie Cracovii cztery gole.
Dla Wisły to pierwsze zwycięstwo po serii dwóch kolejnych porażek. Dla Cracovii - podsumowanie mizernej w ich wykonaniu rundy jesiennej. Po której wiosną przyjdzie Pasom walczyć o ligowe utrzymanie.
CRACOVIA - WISŁA KRAKÓW 0:4 (0:2)
Bramki: Helik 89 - Wasilewski 41, Imaz 44, 46, Carlitos 67
Cracovia: Adam Wilk - Matic Fink, Piotr Malarczyk (75' Ołeksij Dytiatjew), Michał Helik, Kamil Pestka - Adam Deja, Szymon Drewniak - Jakub Wójcicki (46' Mateusz Szczepaniak), Javier Hernandez, Jaroslav Mihalik (Sergei Zenjov) - Krzysztof Piątek
Wisła: Julian Cuesta - Zoran Arsenić, Arkadiusz Głowacki, Marcin Wasilewski, Maciej Sadlok - Rafał Boguski (82' Patryk Małecki), Pol Llonch, Vullnet Basha (85' Vullnet Basha), Jesus Imaz - Paweł Brożek (81' Kamil Wojtkowski), Carlitos