- Coś we mnie pękło. Szatnia potrzebowała lidera i Romeo Jozak nim będzie - uzasadnił wybór Chorwata.
- Zatrudnienie Jozaka to chyba pana najbardziej ryzykowna decyzja, odkąd szefuje pan Legii?
Dariusz Mioduski: - Przede wszystkim pierwsza, bo poprzednie tylko akceptowałem. To moja autorska decyzja. Od pewnego czasu problem Legii polegał na tym, że nie miała lidera. Romeo kimś takim będzie. Ma silny charakter, umie zmotywować i przygotować zawodników do meczu, rozumie, na czym polega nowoczesny futbol, pracował w Chorwacji. Paru świetnych piłkarzy odkrył, innych wychował.
- Ale Legia będzie dla niego pierwszą pracą z seniorami.
- Każdy gdzieś zaczynał. Ktoś kiedyś spełnił marzenie Guardioli czy Mourinho i dał im szansę. Dla mnie najważniejsze u trenera są kwestie mentalne. Jak widzę osobowość Jozaka, to mi przypomina trenera Czerczesowa. Siła charakteru, pewność siebie, umiejętność dotarcia do zawodników. Potrafi być i twardy, i miękki. Ma te cechy, które pierwszy trener powinien mieć.
- Nowy trener jest specjalistą od pracy z młodzieżą...
- Doświadczenia Romeo na tym polu są ogromne, ale w kwestiach naszej Akademii bardziej będzie działał Ivan Kepcija.
- Jacek Magiera zapłacił posadą za odpadnięcie z Ligi Europy po remisach z mołdawskim Sheriffem Tyraspol?
- Tamta wpadka była bardzo bolesna, ale założyłem, że raz na pięć lat może się zdarzyć. Raz można to wytłumaczyć brakiem szczęścia. Ale to musi być wpadka, a nie trend. Nie może być tak, że Legia ma problemy z ligowymi średniakami. Liczyłem, że po przerwie reprezentacyjnej nasza gra będzie wyglądała znacznie lepiej, ale po przegranej ze Śląskiem zrozumiałem, że nie idziemy w dobrym kierunku. I stało się jasne, że nie ma już na co czekać.