„Super Express”: Od dziewięciu meczów Jagiellonia nie przegrywa, nastroje w klubie muszą być znakomite…
- Jest to jakaś seria, która napawa optymizmem. Było sporo zmian w klubie, przebudowa drużyny, nowy trener, późno dołączyło do nas kilku piłkarzy. O Marca Guala zabiegaliśmy wcześniej, ale ten proces decyzyjny, związany z sytuacją na Ukrainie, trochę sprawy opóźnił. Dołączył do nas później Tomasz Kupisz. Przebudowa to proces około czterech okien transferowych. Jesteśmy po pierwszym. Ten zespół też potrzebuje czas, żeby poznać trenera. Wszyscy się docieramy, ale na razie jesteśmy zadowoleni. Reformy nigdy nie są łatwe. Sezon jest długi i możemy po dwóch meczach spaść mocno w dół lub pójść jeszcze wyżej. Chcemy grać ofensywnie.
- Jakie cechy ma trener Maciej Stolarczyk, które zdecydowały o jego zatrudnieniu?
- Chcieliśmy Polaka na ławce, bo uważam, że mamy dobrych trenerów. To był najlepsze rozwiązanie. Maciek jest młody, zawodowo jeszcze nie do końca doświadczony, więc głodny. Pracował z młodzieżą, a to dla nas ważne w kontekście współpracy między akademią i pierwszym zespołem. Maciek czuje wprowadzanie młodych piłkarzy, a to nasze strategiczne zadanie, by rozwijać i promować młodych piłkarzy, by potem wypuszczać ich w świat.
- Skąd ta smykałka do sprowadzania dobrych piłkarzy z Hiszpanii?
- Cenię sobie piłkarzy z południa Europy. Portugalczycy i Hiszpanie to świetni piłkarze, szybko aklimatyzują się w Polsce. Mają jakość. Zawsze pierwszeństwem będą Polacy, ale różnie jest z ich dostępnością na rynku i cenami. Śledzimy bardzo mocno tamte rynki i są piłkarze, którzy dają nam określoną jakość: np. Imaz, Gual i Nene. To nie jest jednak tak, że Jagiellonia patrzy tylko na Hiszpanów.
- Ten model biznesowy, czyli tanio sprzedać – lub wyszukać i wychować – i drogo sprzedać to wciąż wysoko postawiony cel w klubie?
- Taki cel nam przyświeca. Czy tanio kupić? Na pewno tak. Bilans musi się zgadzać. Klub musi stabilnie funkcjonować, rozwijać akademię. Nie z każdym piłkarzem nam się uda i nie każdy kupiony będzie miał potencjał sprzedażowy. Ale młodzi chłopcy powinni móc się przy takich piłkarzach rozwijać. Dziś Jesus Imaz, Gual, Puerto czy Pazdan i Romańczuk pracują na to, by młodzi mieli większy komfort i wsparcie wokół siebie. Starsi trochę promują młodych.
- Czy Jesus imaz jest na sprzedaż?
- Moim zdaniem nie jest na sprzedaż. Jest bardzo potrzebny Jagiellonii, może nie jest najważniejszy, mówię też realnie o rynku. Za 32-letniego piłkarza trudno, by ktoś miał położyć miliony, a jeśli to maja być kwoty mniejsze, to myślę, że ciężko będzie Jesusa zastąpić. Piłkarza o takiej jakości i tak emocjonalnie związanego z Jagiellonią. To taka osobowość trochę nie do zastąpienia. Jeśli ktoś da fortunę za niego, to pewnie właściciele byliby skłonni go sprzedać, tylko czy ktoś taką kwotę byłby w stanie dać…
- Czy to kandydat do korony króla strzelców?
- Rozmawialiśmy z nim w momencie, gdy nie chciało mu wpadać do siatki. Powiedziałem, że zostanie królem strzelców. Teraz podtrzymuję to zdanie.
- Największe problemy, by dostać się do Jagiellonii miał Nene. Musiał płynąć łodzią, by podpisać kontrakt. Taka determinacja cieszy?
- Z pewnością. To była fajna przygoda, Nene mieszka na małej wyspie w Portugalii. Musiał zmienić wyspę, bo na jego wysepce była tak zła pogoda, że żaden samolot nie chciał lecieć. A trzeba było dostać się na większa wyspę, a z niej wziąć samolot do Lizbony. Potem do Warszawy. Łodzią rybacką dotarł na większą wyspę, ostatecznie na pierwszym samolot nie zdążył, ale w końcu dotarł na testy medyczne. Bardzo chciał przyjechać do Polski, skusił go przede wszystkim projekt sportowy, a nie finansowy.
Adam Majewski: jesteśmy niewygodni dla wszystkich
- Jak ważnym piłkarzem jest dla Jagiellonii Marc Gual i jakie były kulisy sprowadzenia go do Białegostoku?
- Za pierwszym razem pomógł nam utrzymać się w lidze. Gdy podejmowaliśmy decyzję, by mieć do z powrotem, to wiedzieliśmy już wszystko. Z Imazem tworzą zgrany duet i to nasza ofensywna siła. Myślę, że oni obaj są też zadowoleni z nas tak samo jak my z nich. Skorzystaliśmy oczywiście z okoliczności. FIFA uchyliła furtkę dla piłkarzy z kontraktami na Ukrainie, bo Gaul wciąż ma status piłkarza Dnipro. Będziemy chcieli, by z nami został, ale wiemy, że to nie będzie łatwe.