Super Express: - Jak smakował ten pierwszy gol strzelony po powrocie do gry?
Felicio Forbes Brown: - Dość szczególnie, jak zawsze, gdy coś jest pierwsze. Przede wszystkim graliśmy bez kibiców, choć całkowicie cicho nie było, bo puszczano jakąś muzykę. A bramkę dedykuję koledze z zespołu, Miłoszowi Szczepańskiemu, który odniósł niedawno ciężką kontuzję. Szkoda natomiast tego gola straconego przez nas w 90. minucie. Pełnia szczęścia była bardzo blisko.
- Dziś kolejna szansa na gole, jesteście zdecydowanymi faworytami meczu z ŁKS Łódź…
- Interesują nas tu trzy punkty, to oczywiste. Mam takie dwa osobiste cele: z Rakowem chciałbym awansować do pierwszej ósemki w lidze, a z Kostaryką pojechać na mistrzostwa świata do Kataru.
- Ten drugi cel jest realny?
- Myślę, że tak. Już w październiku miałem powołanie, ale byłem kontuzjowany. Potem dostałem powołanie na marcowe mecze, ale wybuchła pandemia. Mam jednak nadzieję, że do trzech razy sztuka.
Raków Częstochowa - ŁKS Łódź [relacja na żywo]
- Duża u was teraz konkurencja z przodu?
- Jest przede wszystkim Joel Campbell, który teraz gra w Meksyku, a wcześniej choćby w Arsenalu. Ale to bardziej gralibyśmy razem. Mocno powalczę o Katar 2022, bo to jeden z najważniejszych celów w mojej karierze.
- Dzieciństwo spędziłeś w Limon, miejscowości położonej na kostarykańskim wybrzeżu. Jak można było stamtąd wyjechać? Widziałem zdjęcia, wygląda jak w raju…
- (śmiech). Bo to karaibskie wybrzeże Kostaryki. I faktycznie, miejsce przepiękne. Spędziłem tam pierwszych siedem lat życia. Wyjechałem, ale słońce zabrałem ze sobą (śmiech). W sensie pozytywnego nastawienia do życia, coś, co cechuje ludzi z Kostaryki.
- A co wziąłeś z Niemiec, twojej drugiej ojczyzny, bo przecież tam trafiłeś…
- Dyscyplinę i kult pracy.
- Wiele lat spędziłeś w Rosji, w bardzo różnych klubach. Twoje ulubione miejsce w tym kraju?
- Moskwa. Spędziłem tam rok. Do tego Sankt Petersburg i Rostow. Nauczyłem się nawet rosyjskiego, choć nie perfekcyjnie, to dla mnie trudny język. Ale Rosję wspominam bardzo miło.
Zagłębie Lubin - Lech Poznań, fantastyczny mecz w Lubinie
- A jak jest w Polsce? W Częstochowie, w Rakowie?
- Też wszystko jak trzeba. No i z Polski mam bliżej niż z Rosji do rodziny, do Niemiec. Lubię Częstochowę, szczególnie gdy latem zapełnia się pielgrzymami. Nagle stosunkowo niewielkie miasto jest wypełnione ludźmi, a atmosfera bardzo sympatyczna. Zupełnie jak w Rakowie. Jesteśmy w klubie jak rodzina, bez podziałów na ważniejszych czy mniej ważnych. Wszyscy wzajemnie traktują się tak samo i to jest fajne.
- Co lubisz robić poza piłką?
- Czytać książki. Bardzo różne. Często takie o motywacji, trochę o finansach. Bo to ważne aspekty w życiu każdego z nas…
Drygas dał przełamanie Pogoni. Cracovia w coraz większym kryzysie