Zmiana kapitana nastąpiła podczas zgrupowania w Dubaju, gdzie stołeczny klub przygotowywał się do dalszej fazy rozgrywek. Vuković przyznał, że decydując się na taki ruch chciał nagrodzić Brazylijczyka za jego postawę. Luquinhas ucierpiał po ataku pseudokibiców, którzy zaatakowali warszawskich piłkarzy wracających po spotkaniu z Wisłą Płock. Mimo tego incydentu gracz nie chciał odchodzić z klubu. - Chciałem tym gestem pokazać i udowodnić, jakie wartości szanujemy i cenimy w klubie - tłumaczył Vuković. - Mógł się zachować zupełnie inaczej w tej sytuacji. Mógł próbować w każdy sposób ją wykorzystać. Jestem w 100 procentach pewny, że był namawiany do tego z każdej strony, bo korzyści dla niego mogły być bardzo duże. Ale on postąpił inaczej. Dlatego chciałem go uhonorować - uzasadniał decyzję Serb.
Luquinhas kapitanem Legii był w meczu z Krasnodarem. Jak zareagował na nowe wyzwanie, które postawił przed nim szkoleniowiec? - Tłumaczył, że po tym całym wydarzeniu z kibicami zatrzymującymi autobus zasłużyłem na to - powiedział piłkarz w rozmowie z mediami w trakcie zgrupowania w Dubaju. - Naprawdę byłem wtedy w szoku. Dla mnie kapitan to przywódca, lider w szatni. Jestem nieco inny, bo nie mówię po polsku i po angielsku. Jednak Vuković uważa, że jestem przykładem dla całej szatni. Nie wyobrażałem siebie w roli kapitana. Legia jest dużym klubem, a więc tym bardziej to wielka sprawa. To także radość i duma - stwierdził.
Jest chemia między dyrektorem sportowym a trenerem Legii? "Będę miał czystą i przejrzystą sytuację"
Wybór Luquinhasa na kapitana został dobrze przyjęty przez zespół. Może liczyć na wsparcie ze strony liderów takich jak Artur Jędrzejczyk czy Josue. - Mam się nie zmieniać, lecz dawać przykład występami i formą - wyznał. - Sztab docenił mój styl bycia, naturalność i podejście do pracy. Czuję, jak wielkie spotkało mnie wyróżnienie i jaka wiąże się z tym odpowiedzialność. Dlatego chciałbym dać z siebie jeszcze więcej - podkreślał Brazylijczyk, który nie ukrywa, że chciałby w tym sezonie wznieść trofeum za wygranie Pucharu Polski.
Piłkarz przyznał, że różne myśli nim targały po ataku chuliganów. - Powiedziałem sobie wtedy, że już nigdy więcej się to nie powtórzy, że nie chcę być w takiej sytuacji - opowiadał. - Jednak uświadomiłem sobie, że ile Legia mi dała, jak pozwoliła mi się rozwinąć. Wiele jej zawdzięczam i o tym nie zapomnę. Żona pokazywała mi wpisy kibiców, którzy pisali „Luqi wróć, kochamy cię i to się nie powtórzy”. Wróciłem z wielkim uśmiechem - dodał.
Pomocnik Legii jest łakomym kąskiem dla zagranicznych klubów. W rozmowie z trenerem nie ukrywał o różnych ofertach. - Vuković zawsze był ze mną szczery i traktował mnie w wyjątkowy sposób - powiedział. - Czułem jego zaufanie i to, że we mnie wierzył. Teraz uhonorował mnie opaską. Dla mnie to wzięcie na siebie odpowiedzialności. Czuję, że muszę podołać temu zadaniu. Myślę o tym, żeby odwdzięczyć się i podziękować trenerowi za tę wiarę we mnie - przekonywał Luquinhas.
Tak Aleksandar Vuković ocenia relacje z właścicielem Legii. "Nie muszę uciekać przed prezesem"