Spotkanie na Łazienkowskiej toczyło się pod dyktando Legii, która w pierwszej połowie strzeliła dwa gole. Przy drugiej bramce zawinił Janusz Gol, który zagrał do Waleriana Gwilii. Gruzin skorzystał z prezentu kapitana Cracovii i technicznym strzałem zza pola karnego pokonał bramkarza Michala Peskovicia. - Legia dobrze zaczęła grać pressingiem pierwszą połowę i może prze to nas zepchnęli do obrony - tłumaczył słabszą postawę pomocnik wicelidera. - Dzięki temu mieli stały fragment, a potem mój błąd indywidualny przez który straciliśmy drugą bramkę. Przegrywaliśmy do przerwy 0:2, co na pewno bolało. Mam nadzieję, że takie pierwsze połowy już nie będą nam się przytrafiać - zapewniał.
W drugiej połowie Cracovia zagrała lepiej, ale poza rzutem karnym nie wypracowała dobrych okazji dla siebie. - Wyszliśmy trochę bardziej agresywnie, wyżej i dzięki temu staraliśmy się zagrozić Legii - stwierdził Janusz Gol. - Z tego był rzut karny i zalążki sytuacji. Szkoda, że nie udało się tego wykorzystać. Legia była zespołem lepszym i zasłużyła na zwycięstwo - przyznał piłkarz i dodał: - Gospodarze dobrze grali pressingiem, byli zorganizowani. Czy byliśmy zestresowani? Nie, bardziej uśpieni wyszliśmy na to spotkanie. Brakowało bodźca na początku meczu, który zachęci nas do walki. Ta była w drugiej połowie. Powinniśmy tak od razu wychodzić. Ale w tym meczu tak wyszliśmy, trochę śnięci w pierwszej połowie. W efekcie straciliśmy dwie bramki, a później ciężko było to odrobić - ocenił.
Legia prowadzi w tabeli Ekstraklasy i ma już sześć punktów przewagi nad Cracovią i osiem nad Pogonią. Czy walka o mistrzostwo już się powoli wyjaśnia? - Na pewno mają dużą przewagę i duży komfort w tym momencie - podkreślił kapitan krakowskiej drużyny. - Nam pozostaje dalej gonić i czekać na potknięcia Legii. Ale z taką grą naprawdę będzie ciężko ją dogonić. Ale w piłce wszystko jest możliwe, więc będziemy starać się ich gonić - przekonywał Janusz Gol po spotkaniu na Łazienkowskiej.