Super Express: - Jak to się stało, że osoba anonimowa w środowisku piłkarskim, tak mocno zaangażowała się w reanimowanie Wisły?
Jarosław Królewski: - Początkowo zamierzałem wesprzeć Rafała Wisłockiego, który został prezesem Towarzystwa Sportowego Wisła. Jesteśmy kolegami ze szkoły, przed laty razem graliśmy w Gliniku Gorlice. Nie miałem w planach zaangażowania w Wisłę, ale włączyłem się kiedy zobaczyłem jak potężna jest akcja kibiców, piłkarzy, całej piłkarskiej Polski.
- Razem z Jakubem Błaszczykowskim i anonimowym menedżerem piłkarskim pożyczyliście Wiśle po 1,3 miliona złotych na najpilniejsze zobowiązania. Nie prościej było kupić Białą Gwiazdę?
- By uniknąć chaosu z kolejnymi zmianami akcjonariuszy, wybraliśmy optymalne rozwiązanie. Mamy świadomość, że bardzo długo, albo wcale możemy tych pieniędzy nie zobaczyć.
- Wielu kibiców Wisły uważa pana za zbawcę. Ale po ostatnich aferach nie brak i nieufnie patrzących na pana działania...
- Nie chciałbym być porównywany do ludzi, którzy przez półtora miesiąca nie potrafili wpłacić złotówki, za którą rzekomo zamierzali kupić Wisłę. Nasza pożyczka natomiast to jedyne pieniądze, które wpłynęły na konto Wisły. Mnie weryfikują prezesi Microsoftu czy Della, czyli firm, z którymi współpracuję. Moja firma CD Synerise i Partnerzy – w największym skrócie – zajmuje się tworzeniem oprogramowania do automatyzacji i optymalizacji procesów biznesowych, z wykorzystaniem algorytmów sztucznej inteligencji. Wykładam na AGH, napisałem kilka książek i artykułów. Niespecjalnie zależy mi na działaniu pod publiczkę, bo uważam, że człowiek na opinię o sobie pracuje całe życie.
- Fakt, że sto procent akcji spółki Wisła pozostaje podobno w rękach Vanny Ly może mieć wpływ na funkcjonowanie klubu?
- Po analizie prawnej przeprowadzonej min. przez kancelarię pana Bogusława Leśnodorskiego, nie ma najmniejszego powodu do niepokoju. W świetle prawa Towarzystwo Sportowe Wisła jest jedynym właścicielem klubu i działa legalnie.
- Są chętni na kupno Wisły?
- Wpływają oferty, analizujemy je. Ale dzięki czterem milionom którymi zasililiśmy kasę Wisły, klub jest w lepszej pozycji negocjacyjnej. Nie musi już zabiegać o kupców na kolanach.
- To prawda, że inwestora dla Wisły szuka też Jakub Błaszczykowski?
- Nic mi nie wiadomo, żeby Kuba prowadził jakieś działania w tej kwestii. Jest jednak tak bardzo utożsamiany z Wisłą, że nie zdziwiłbym się, gdyby to do niego zgłaszali się ewentualni kontrahenci.
- Widzi się pan we władzach Wisły?
- Nie, z sentymentu będę jej kibicował, ale nie przewiduję szerszego zaangażowania w klub.