"Super Express": - Jaki to był mecz dla Lugano?
Kacper Przybyłko (napastnik Lugano): - Dominowaliśmy, dobrze utrzymywaliśmy się przy piłce. To było dla nas najważniejsze. Mówiliśmy o tym przed meczem z Legią. Ale każdy przeciwnik wie, że chcemy to robić. Jednak to nie był dla nas łatwy mecz. Trzeba oddać szacunek przeciwnikowi. Udały nam się stałe fragmenty gry. W tym roku je poprawiliśmy. Wiedzieliśmy, że będziemy musieli wywalczyć sobie te bramki, bo przecież Legia do meczu z nami nie straciła żadnej.
- Legia zaprezentowała się tak, jak zakładaliście?
- Zagrała dobry mecz. Naprawdę chłopaki dobrze grają. Widać było, że brakowało kilku ważnych zawodników, którzy mają kontuzje. Jak w Lugano robimy rotację, to też widać tę różnicę. Ale powtórzę: nie było nam łatwo.
- Co pan sobie pomyślał, gdy Legia już po dziesięciu minutach zaskoczyła obronę Lugano i Ryoya Morishita zdobył bramkę?
- Wiedziałem, że w Warszawie będzie ciężko, a gdy Legia jako pierwsza strzeliła gola, to pomyślałem, że teraz to już w ogóle wymagania wzrosły. Ale wierzyliśmy w to, że musi udać się nam ta jedna akcja, abyśmy mogli wrócić do meczu. I to nam się udało. Dobrze, że stało się to jeszcze przed przerwą. W pierwszej połowie mieliśmy niewiele sytuacji. Był rzut rożny po którym Mattia Bottani wyrównał. I to wszystko.
- Wiedziałem, że w Warszawie będzie ciężko, a gdy Legia jako pierwsza strzeliła gola, to pomyślałem, że teraz to już w ogóle wymagania wzrosły. Ale wierzyliśmy w to, że musi udać się nam ta jedna akcja, abyśmy mogli wrócić do meczu. I to nam się udało. Dobrze, że stało się to jeszcze przed przerwą. W pierwszej połowie mieliśmy niewiele sytuacji. Był rzut rożny po którym padł gol. I to wszystko - mówi napastnik Kacper Przybyłko w rozmowie z Super Expressem.
- W drugiej połowie Lugano zapewniło sobie zwycięstwo. Jak ten gol wyglądał z pana perspektywy?
- Był rzut wolny z boku boiska. Po dośrodkowaniu piłka spadła obok mnie, a ja "przetrzymałem" ją nóżką. Liczyłem na to, że po tym uderzeniu wpadnie do bramki. Jednak bramkarz Legii ładnie wybronił. Na szczęście Albian Hajdari był obok i strzelił gola.
- W ostatniej kolejce Ligi Konferencji Lugano zmierzy się z Pafos. Czego się pan spodziewa po tym rywalu?
- Pafos dominuje w lidze cypryjskiej, więc czeka nas trudny mecz. To zespół, który jest dobrze zbudowany: mieszanka doświadczenia i młodości. Nie będzie nam łatwo. Jednak mam nadzieję, że uda się nam zdobyć punkty i zapewnimy sobie awans do 1/8 finału. Chcemy zakończyć ten rok zwycięstwem i mieć trochę spokojniejszy początek roku.
- Czy była okazja porozmawiać z gwiazdą Legii Pawłem Wszołkiem, z którym zna się pan z występów w młodzieżowej reprezentacji Polski?
- Tak, nawet mnie poznał (śmiech). Rozmawialiśmy, a po meczu wymieniliśmy się koszulkami. Wiadomo z wyniku nie był zadowolony, szczególnie po występie na własnym stadionie. Spotkaliśmy się jeszcze raz w mixed-zonie. Było sympatycznie, wyściskaliśmy się. Życzyliśmy sobie wszystkiego najlepszego. Powiedziałem mu, że mimo porażki zagrali dobry mecz. Zarówno Lugano, jak i Legia, są w dobrej sytuacji w tabeli. Możemy obaj spokojnie przygotowywać się do ostatniego spotkania w Lidze Konferencji.