Konrad Forenc z Zagłębia Lubin: Mylą mnie z bramkarzem z dyskoteki [ZDJĘCIA]

2015-08-15 10:52

Żaden piłkarz Ekstraklasy nie chciałby się znaleźć w ciemnym zaułku z Konradem Forencem (23 l.), bramkarzem Zagłębia Lubin. Potężnie zbudowany kapitan "Miedziowych" od kilkunastu lat trenuje amatorsko boks, spędza wiele godzin na siłowni oraz ma zabójcze spojrzenie, którym próbował poskromić samego Mariusza Wacha, pięściarza wagi ciężkiej. - Wielu osobom przypominam bramkarza... ale tego z dyskoteki - zdradza "SE" wielka nadzieja lubinian.

- Sportami walki zajmę się na poważniej, kiedy zawieszę buty na kołku. Póki co, intensywnie boksuje zwłaszcza, gdy zespół ma luźniejszy okres treningowy. Z tego powodu w klubie zainwestowano w worek. Często obijam go z Adrianem Błędem, moim najbliższym kumplem z drużyny. Kilka razy krzyżowałem rękawice z naszym rezerwowym bramkarzem Dominikiem Hładunem, który w przeszłości ćwiczył boks. Fajnie, że chłopaki mogą wyżyć się po meczu. Kilku z nich poprosiło mnie już o lekcję. Zawsze mogą wziąć moje rękawice, które trzymam w szatni. Czasem przynoszę też szczękę bokserską - tłumaczy Forenc.
- Boks i siłownia nie jest dla szpanu. Nigdy pierwszy nikogo nie zaatakowałem. Ale jeżeli ktoś skrzywdzi członka mojej rodziny lub drużyny... to nie chce być w jego skórze. Nie jestem obojętny wobec cierpienia innych. Kiedyś pewien złodziejaszek ukradł pudełko z pieniędzmi mężczyźnie, który grał na ulicy. Dogoniłem go, odzyskałem pieniądze i oddałem je właścicielowi - mówi.
- Utrzymuje kontakt z Mariuszem Wachem. Spotkałem się z nim kilka razy przed jego walką w Lubinie oraz odbyłem z nim nawet pojedynek twarzą w twarz po meczu charytatywnym w Świdnicy. Jestem także fanem MMA i K1. Staram się być na każdej gali KSW w Polsce. Kibicuje naszym rodakom - głównie Michałowi Materli - opowiada.
Wojowniczy charakter Forenca ukształtowało głównie dzieciństwo. - Dostałem porządnego kopa od życia już w wieku 6 lat, kiedy na raka zmarła moja mama. Wychowywałem się w Oławie, gdzie wiele nauczyła mnie ulica. Należałem do zgranej paczki - wiedziałem, że pójdziemy za sobą w ogień, jak ktoś do nas wyskoczy - wspomina.
Szatnia "Miedziowych" pokochała twardziela z dobrym sercem. Do tego stopnia, że Forenc w lipcu otrzymał kapitańską opaskę (pełni tą funkcję jako najmłodszy gracz w Ekstraklasie). O bluzę z numerem 1 musiał walczyć w Zagłębiu aż przez sześć lat. Pochodzący z regionu Lubina piłkarz ustępował w tym czasie pola przepłaconym najemnikom. Dodatkowo prześladowały go liczne kontuzje. Szansę na wykazanie się dostał dopiero rok temu, kiedy zespół spadł do 1 ligi. Świetnie ją wykorzystał, zdobywając mistrzostwo i będąc bohaterem zespołu z najlepszą obroną w rozgrywkach (zaliczył serię 754 minut bez straconej bramki i 20 meczów z czystym kontem).
Jak twierdzi, groźny wygląd pomaga mu między słupkami. - Wielu osobom przypominam bramkarza, ale... tego z dyskoteki. Nie ma się co dziwić - kawał ze mnie chłopa (mierzy 191 cm wzrostu red.). Mam łysą głowę, groźne spojrzenie i do tego trzy tatuaże nawiązujące do mauretańskich wojowników. Wiem, że dzięki temu rywale czują do mnie respekt - kończy twardziel z Dolnego Śląska.

Najnowsze