"Super Express": - W tym sezonie rozegrałeś dla Legii w sumie 38 meczów i strzeliłeś 13 goli. To dobry dorobek?
Aleksandar Prijović: - Nie jest źle. Pewnie mogło być trochę więcej tych goli, ale w wielu meczach grałem bardzo krótko. Jeśli więc dzielić bramki przez liczbę minut, to wygląda to przyzwoicie. Początek wiosny mam bardzo udany i dobrze by było podtrzymywać passę w Poznaniu.
- Canal Plus nadał ci nawet nowy przydomek "Aleksandar Punktović".
- Mogę z tym żyć (śmiech). A tak na poważnie - ta ksywka jest całkiem OK.
- Przed nami wielki ligowy hit, atmosfera na stadionie Lecha będzie gorąca. Mecz z Legią zawsze wywołuje w Poznaniu ogromne emocje.
- Już się nie mogę doczekać, lubię, gdy na trybunach jest gorąca atmosfera. W Poznaniu jeszcze nie miałem okazji zagrać, ale słyszałem o otoczce meczów z Legią. Bardzo chętnie się o tym przekonam.
- Na ilu pozycjach Legia ma lepszych piłkarzy od Lecha?
- Nie skupiam się na Lechu, wierzę w mój zespół. Dlatego uważam, że jesteśmy lepsi na każdej pozycji. Nie chcę skupiać się na rywalach, wolę sprawić, żeby to oni skupiali się na mnie.
- Na mecz z Legią w Poznaniu nie ma już biletów. Często tam, gdzie gracie, padają rekordy frekwencji. To o czymś świadczy?
- O tym, że Legia jest największym klubem w Polsce. Przyciągamy mnóstwo kibiców, nie tylko swoich. Na wyjazdach gwiżdżą na nas i przezywają na różne sposoby, niektórzy pewnie nienawidzą. Ale nie przeszkadza mi to. Chcę, żeby Legia wygrywała i udowadniała, że jest warta tych gwizdów, tego "hejtu". Mamy konkretną misję do wykonania: dublet. I nikt nas z tej drogi nie zawróci.
- Jaki wynik padnie w Poznaniu?
- Dokładnego nie podam, ale myślę, że trzy punkty przyjadą z nami do Warszawy.