Legia pokonała Wigry 3:1 i zagra w kolejnej rundzie Pucharu Polski. Drugą bramkę w tym spotkaniu dla warszawskiej drużyny zdobył Lirim Kastrati. Zrobił to w zaskakujący sposób. Wykorzystał koszmarny błąd bramkarza gospodarzy. Hieronim Zoch dostał piłkę od obrońcy i chciał ją wykopać. Jednak nie zdążył tego zrobić, bo nadbiegający Kosowianin zablokował go i wślizgiem z najbliższej odległości trafił do siatki gospodarzy. To była kuriozalna bramka. Kastrati się cieszył, a ta sytuacja zdenerwowała trenera Wigier, który aż złapał się za głowę widząc jaki błąd popełnił jego podopieczny. - Pierwszy raz strzeliłem takiego gola, ale to nie ma znaczenia - powiedział po zawodach napastnik Legii w rozmowie z klubowym portalem. - Jestem szczęśliwy, bo pomogłem drużynie. W pucharze zawsze ciężko gra się z zespołem grającym na co dzień w niższej lidze. Takie drużyny dają z siebie wszystko, walczą na sto procent. Tym bardziej, że rywalizują przeciwko Legii. Mogliśmy strzelić sześć, czy siedem goli, ale trzy też są OK. Najważniejszy jest awans do kolejnej rundy - stwierdził Kosowianin i dodał: - Trudno gra się z takimi zespołami, które przez większość czasu głównie skupiają się na obronie. W takich sytuacjach ciężko nie ma miejsca do zagrania odpowiedniego podania. Mieliśmy swoje szanse, ale ostatecznie strzeliliśmy trzy gole. Bardzo się cieszymy, że wygraliśmy ten mecz - podkreślił Kastrati w rozmowie z portalem Legii.
Zaskakujące słowa trenera Legii. Czesław Michniewicz mówi o... grzechu!