Lukas Podolski

i

Autor: Art Service/Super Express Lukas Podolski pięknym uderzeniem z dystansu położył wisienkę na torcie zabrzańskiego zwycięstwa w Gliwicach

Poldi wali prosto z mostu

Lukas Podolski nie zostawił żadnych wątpliwości co do swej przyszłości w Zabrzu. Stanowcza deklaracja [ROZMOWA SE]

2024-02-11 12:00

Dobry – a przede wszystkim zwycięski – mecz przeciwko Piastowi w Gliwicach rozegrał Górnik. Podopieczni Jana Urbana wygrali 3:1, po raz pierwszy od prawie siedmiu wygrywając w lidze z tym rywalem. Wisienką na torcie była kapitalna bramka Lukasa Podolskiego, z kategorii „stadiony świata”. Nic dziwnego, że mistrz świata po końcowym gwizdku promieniał i szeroko opowiedział „Super Expressowi” nie tylko o samym spotkaniu, ale i o bliższej i dalszej przyszłości.

„Super Express”: - Dobrze kończyliście jesień, świetnie zaczynacie wiosnę. I co dalej?

Lukas Podolski: - Ważne trzy punkty, trzeba je zbierać, uciekać z dołu tabeli. Dobrze graliśmy. Walka była na całego, z tyłu świetny mecz zagrał 17-letni Dominik Szala – to cieszy. Cieszy też bardzo dobry mecz Adriana Kapralika. Możemy teraz „półokiem” patrzeć w górę tabeli.

- Strzelił pan gola Ruchowi, strzelił pan Piastowi. Mecze z sąsiadami motywują pana wyjątkowo, jak widać.

- Ogólnie nasza motywacja była wielka. Po pierwsze – że odmówiono nam wpuszczenia większej liczby naszych kibiców. Może bali się, że atmosfera będzie inna? Ale nawet jak naszych jest tylko pięćset, a miejscowych siedem tysięcy, to i tak jesteśmy lepsi. Po drugie – zabroniono nam wprowadzić dzwonek Leona na początku meczu [Leon to nieżyjący już Stanisław Sętkowski, legendarny kibic Górnika, który dźwiękiem dzwonka na stadionie w Zabrzu witał jedenastki wchodzące na boisko – dop. aut].

- Kto zabronił?

- Nie wiem. Najpierw była zgoda ekstraklasy, ale potem ktoś tego zabronił. Cała Polska znała Leona, chcieliśmy zrobić gest w stosunku do niego, do pamięci o nim. Ktoś to jednak widział inaczej… Najważniejsze, że na koniec były trzy punkty – taki symboliczny dzwonek, i że mecz został wygrany dla Leona.

- Górnik od lat z Piastem miał „pod górkę” w derbach. Spodziewał się pan, że wygracie tak pewnie?

- Te mecze zawsze są „ciasne”. Ale każda seria kiedyś się kończy. Dla mnie – na marginesie – to nie do końca są derby. Prawdziwe derby są z Ruchem. My się kibicowsko meczem z Piastem tak bardzo nie emocjonujemy, a przynajmniej nie tak, jak oni tym spotkaniem z nami. To był po prostu mecz o trzy punkty. Ważne, że po obozie, i po odejściu Yokoty, złapaliśmy formę, i żeby tak dalej szło. Wygrana na wyjeździe zawsze jest fajna.

- Pochwalił pan Adriana Kapralika za ten mecz. Może warto podpowiedzieć działaczom Górnika, żeby spróbowali pomyśleć o wykupieniu go z Żiliny? Bo jego wypożyczenie kończy się z końcem rundy...

- Najważniejsze, że w ogóle taki zawodnik jest u nas. Bo miał wiele innych ofert zagranicznych. Ale byłem dwa razy w Żilinie, żeby go przekonać i fajnie, że gra dla Górnika. Dwie bramki, asysta – może będzie z niego zawodnik rundy? On jest potwierdzeniem tego, że w zawodnicy przychodzący do Zabrza mogą się pokazać, wypromować i pójść dalej, wyżej, do silnych lig. A my gramy fajną piłkę jak na nasze warunki. Bo warunków – jak wiadomo – nie mamy takich, jak inne kluby…

- Pan ma kontrakt z Górnikiem ważny jeszcze w kolejnym sezonie. Nie chciałby pan zagrać go właśnie u boku Słowaka?

- Nie znam szczegółów jego umowy z Górnikiem. Ale myślę, że jeśli będzie grać tak, jak z Piastem, i będzie strzelać kolejne bramki, to na pewno jakiś klub go weźmie. Nie będziemy w stanie zatrzymać zawodnika, który będzie kosztować pół miliona, albo i milion euro.

- A co pan mówi takim piłkarzom w tych osobistych rozmowach, kiedy trzeba ich skłonić do wyboru Górnika?

- Może mam taki dar przekonywania (śmiech)? Trzeba im pokazać filmiki: stadion, kibiców, historię Górnika. Trzeba powiedzieć: „Jestem ja, pomogę ci”. Trzeba przekonywać, że wielu zawodników u nas grających wybiło się, poszło w świat. To jest bardzo ważny argument, jak pokazują ostatnie dwa lata.

- Wychodzi pan na Arenę Zabrze, patrzy na banery gwiazd wiszące pod dachem i… szuka pan tam miejsca dla siebie?

- Nie myślę o tym wcale, bo nie do mnie należy decyzja. Jak będę tam, to będę; jak nie, to nie. Najważniejsze to wiedzieć, że się gra dla Górnika i oddaje mu serce. Reszta? Interesuje mnie mniej; to przyszłość, nie rzecz na teraz.

- Śledzi pan wieści o rozmowach miasta z potencjalnymi nowymi właścicielami Górnika?

- Na razie jakoś to leci, ale nie wiem, na jakim etapie. Jak jest trzech chętnych, to chyba w końcu coś z tego będzie. Gdybym był takim inwestorem, to pewnie chętnie sfinalizowałbym taką sprawę przed końcem rundy. Bo jak to się stanie przed startem nowego sezonu, kiedy drużyna będzie na obozie, to już będzie za późno – tak mi się wydaje. Myślę, że nowy właściciel ma pomysł, plan, ludzi. Gdyby go nie miał, to… może lepiej zostawić to tak, jak jest. Ale też niech wszyscy zdadzą sobie sprawę, że jak już przyjdzie, to nie będzie oznaczać, że Górnik od razu zagra o mistrzostwo Polski.

- Jednego z potencjalnych inwestorów, pana Hanslę, to pan namówił do złożenia oferty. Gdyby wygrał, Lukas Podolski mógłby zostać jednym z „jego ludzi” w gabinetach? Dyrektorem, może prezesem?

- Tak, przyprowadziłem pana Hanslę, owszem. Ale znam też dobrze przedstawiciela firmy „Zarys”, miał swój udział w moim transferze. A co do mojej przyszłości? Tak daleko jeszcze nie jesteśmy. Zresztą cały czas słyszę, że wiele ludzi ma pomysł na wykorzystanie Lukasa Podolskiego. Oczywiście, mam możliwości, znam ludzi na świecie i jak ktoś będzie chciał to wykorzystać, to na pewno chętnie dla Górnika popracuję; tak jak pracuję teraz – na boisku i poza nim.

- A jeżeli trzeba będzie wybrać już tego lata: kontynuowanie kariery na boisku czy rozpoczęcie nowej, w gabinecie prezesa?

- Na razie wciąż mam ochotę, żeby grać. Będę mieć w tym roku 39. urodziny, nie wszystko przychodzi tak łatwo i i lekko jak kiedyś, ale mam jeszcze kontrakt ważny na kolejny sezon. A potem się zobaczy. Jak już skończę karierę, na pewno nie będzie nudno.

- No właśnie: uwielbia pan stawiać kibicom zagadki. Niemieckie media cytują pańskie rozważania o możliwym powrocie w nowej roli do Kolonii. No to jak to jest?

- W Kolonii pytano mnie o powrót do FC Köln. Ale odpowiedziałem jasno: mam jeszcze półtoraroczny kontrakt z Górnikiem. Co będzie po tym czasie? Nie wiem. Może powiem sobie z rodziną: słuchajcie, teraz jedziemy na słoneczko, robimy sobie długie wakacje, a potem się zastanowię, jak dalej działać w piłce. Na razie wciąż jestem piłkarzem i innej roli nie mam. Ale za rok, jak kontrakt się będzie kończyć, trzeba będzie – pewnie z udziałem już nowego właściciela – o czymś innym pomyśleć.

Sonda
Czy Lukas Podolski powinien po zakończeniu kariery boiskowej zostać prezesem Górnika?
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze