Lukas Podolski

i

Autor: CyfraSport Lukas Podolski

Lukas Podolski zabrał głos w sprawie swej przyszłości w Zabrzu, również tej po zakończeniu gry w piłkę. „Ta księga jeszcze nie jest zamknięta”

2022-05-20 23:31

Lukas Podolski zostaje w Zabrzu na kolejny rok – to najważniejsza wiadomość ostatnich 72 godzin w całej ekstraklasie. Mistrz świata 2014 wyznał publicznie, że decyzję – w trakcie podróży samochodem na zajęcia w akademii Górnika – podjął za niego 14-letni syn, Louis Gabriel. „Zostajemy, tato” - odpowiedział na pytanie o rodzinne plany na następne dwanaście miesięcy. Uzgodnienie warunków nowego kontraktu z Górnikiem stało się też dla „Poldiego” okazają do podzielenia się z kibicami – również Czytenikami „Super Expressu” - kilkoma refleksjami na temat bliższej i dalszej przyszłości.

„Super Express”: - Ucieszyła pana decyzja syna?

Lukas Podolski: - Kontrakt z Górnikiem mi się kończył, mogłem podjąć dowolną decyzję. „Słuchaj, wracamy do domu w Kolonii” - mogłem mu powiedzieć. Albo: „Jedziemy do Turcji”. Ale uznałem, że księga pod tytulem „Górnik” jeszcze w moim życiu nie jest zamknięta, przynajmniej na najbliższy rok. A co dalej? Nie wiem. Może będę prezesem? Albo współwłaścicielem? A może trenerem? Nie sięgam tak daleko w przyszłość. Na razie wciąż czuję w sobie ogień, chcę i mogę jeszcze grać. Mam uśmiech, kiedy wychodzę na boisko, na treningi. A że nie jesteśmy klubem, który może powiedzieć: „gramy o puchary”? No nie gramy. Może za parę lat. Na razie nie – to fakt.

- Ten brak ambitnego celu - na przykład „gramy o puchary” – nie był argumentem przeciwko pozostaniu w Zabrzu?

- Przecież w mojej ukochanej Kolonii celem numer jeden zwykle było utrzymanie! 1.FC nie miało budżetu na poziomie Dortmundu czy Bayernu, nie miało sponsora produkującego auta – jak Wolfsburg, albo napoje – jak Lipsk. Nie masz bazy finansowej – trudno deklarować, że grasz o najwyższe cele. Nie ma w Górniku wypłat takich, jak w Lechu czy w Legii. Oczywiście, nawet z mniejszym budżetem można sportowo zrobić wiele: ciężka praca, trochę szczęścia, dobra atmosfera w klubie – to wszystko przybliża do sukcesu. Ale raczej trudno deklarować, że gra się o mistrzostwo Polski.

Grzegorz Piechna o walce o snajperskie berło. Były najlepszy strzelec ekstraklasy wskazuje swojego faworyta

- Całkiem niedawno zastanawiał się pan, kiedy na Arenę Zabrze wjadą koparki, by zacząć budowę czwartej trybuny. Doczeka pan na boisku jej oddania do użytku?

- Każdy wie, od ilu lat aktualny jest temat czwartej trybuny na stadionie Górnika. Jeśli tylko zdrowie pozwoli, chętnie zagram mecz – albo i cały sezon – na w pełni zamkniętym obiekcie, z czterema trybunami. Gdyby taka szansa rzeczywiście okazała się realna, wyjdę na boisko choćby z jedną tylko nogą! Nie mam jednak pojęcia, jak długo to będzie trwało, i czy Podolski jeszcze wtedy będzie zdolny do gry.

- Myślał pan kiedyś, by stać się właścicielem nieco większego pakietu udziałów w Górniku, niż te pamiątkowe dwa, które – zdaje się – już są w pańskim posiadaniu?

- Mam, faktycznie; nawet ostatnio w domu w Kolonii wyciągnąłem je z szafki. Nie wiem, jaką dziś mają wartość. Czytałem natomiast w ubiegłym tygodniu wywiad z panią prezydent Zabrza, że gotowa jest usiąść do stołu rozmów z potencjalnymi inwestorami. Mamy przykłady – choćby ze Stanów Zjednoczonych – że byli sportowcy, w tym piłkarze, inwestują w kluby. Więc... czemu by nie i w Zabrzu? Jestem na to otwarty. Powodów byłoby wiele. Każdy wie, skąd pochodzę, komu kibicowała cała moja rodzina i na który stadion chodziłem z tatą. Zanim jednak siądziemy do ewentualnych rozmów, musi być do tego wola miasta i klubu. Ja na pewno nie zginę, niezależnie od tego, czy taka wola będzie, czy nie.

- Nie sposób nie odnieść wrażenia, że nowy kontrakt z Górnikiem – mimo wielu wcześniejszych zastrzeżeń – uczynił pana szczęśliwym...

- Czasami bywałem wkur..., kiedy przegraliśmy mecz albo nie wypaliły jakieś plany marketingowe. Ale czemu miałbym być smutny? Jestem zdrowy, wciąż mogę grać w piłkę dla klubu, dla którego zawsze zagrać chciałem. Rodzinę mam fantastyczną, nie muszę też patrzeć na każdą wydawana złotówkę, bo na każdą z nich ciężką robotą zapracowałem. Tak, jestem szczęśliwy.

Jerzy Brzęczek zabrał głos w sprawie przyszłości w Wiśle Kraków. Jasne stanowisko byłego selekcjonera

- Wróćmy do syna: jest pan zadowolony z jego postępów w akademii?

- Dla mnie najważniejsze jest, że jest zdrowy, że mu się podoba w akademii. Ale decyzja, czy zostanie piłkarzem, czy potrafi o to powalczyć, należy wyłącznie do niego. Może za rok uzna, że bardziej podoba mu się boks albo hokej? Nie stwarzam mu presji, że syn Lukasa Podolskiego musi grać w piłkę w Zabrzu albo w Kolonii.

- Ale pewnie mu trochę łatwiej w drużynie, jeśli nosi nazwisko „Podolski”?

- On nie ma charakteru człowieka, który wychodzi z auta i mówi: „Patrzcie, to ja, syn Podolskiego”. Wiem, że jest akceptowany w drużynie, że dobrze się w szatni czuje. Pewnie dlatego, że nigdy – jak tata – nie traci humoru. Poznał – dzięki moim grom w różnych krajach – trochę świata, łatwo nawiązuje kontakty. Bardzo mnie to cieszy, że rozmawia po polsku, ma polskich kolegów, wychodzi z nimi „na miasto” zamiast grać na Play Station.

- Jest zawodnikiem ofensywnym, jak tato?

- Ósemka, dziesiątka – na tych pozycjach jest najczęściej ustawiany. I... raczej potrafi grać w piłkę.

- Bramki strzela?

- Strzela. Choć... niekoniecznie lewą nogą.

Widzew wróci do ekstraklasy? Tak na awans patrzy były as łodzian. Mocne słowa!

- Polscy kibice – ci spoza Zabrza - żyją tematem Roberta Lewanowskiego. Bayern sprzeda go Barcelonie?

- Nie wiem. Na razie w Monachium mówią „nie”, ale to może być tylko zagrywka taktyczna. Często w takich sytuacjach – rok do końca kontraktu – mówi się „nie”, a potem zawodnik jednak odchodzi. Jeżeli Bayern znajdzie napastnika – a moim zdaniem idealnie pasowałby do niego Harry Kane, to da zielone światło na odejście Roberta. Sytuacja, w której zawodnik ma tylko rok do końca kontraktu i tak naprawdę głowę ma zupełnie gdzie indziej, nie jest łatwa. Z drugiej strony – kontrakt podpisuje się po to, by go wypełnić.

Robert Lewandowski chciał uniknąć kolejnego przesłuchania. Kolejne kulisy sporu z byłym menedżerem

Sonda
Czy Lukas Podolski powinien po zakończeniu kariery boiskowej zostać prezesem Górnika?

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze