"Super Express": - Jak są twoje szanse na grę w pierwszej jedenastce Rangers?
Maciej Gostomski: - Jest bramkarz, który dobrze broni. Trudno więc liczyć, żebym nagle wskoczył do bramki. Muszę dobrze wyglądać w treningu i czekać na szansę.
- Odszedłeś z Lecha, bo...
- Szukałem wyzwania. Lech to klub, w którym poznałem smak poważnej piłki i jestem za to wdzięczny. Mogłem zostać w Poznaniu, ale w Glasgow mam szansę dużo zyskać, ryzyko jest wkalkulowane. Lechowi będę kibicować.
- Hamalainenowi w Legii też?
- Jestem zaskoczony, że trafił do Legii. Powinien grać w lepszym klubie za granicą, jest wystarczająco dobry. Kasper liczył chyba na lepszą ofertę, może jak jej nie było, trafił w desperacji do Warszawy. Dla kibiców Lecha to cios. Kasper dużo w Lechu zrobił, był bardzo ważny dla klubu i fanów. Nie wiem, czy on do końca rozumie wagę i konsekwencje takiej zmiany barw. Mógł wybrać każdy inny klub, nie ten.
- Pieniądze są w piłce najważniejsze?
- To jest praca i wybiera się najlepszą ofertę. Z jednej strony rozumiem go, bo jak w każdym zawodzie pracuje się dla pieniędzy, trzeba dbać o przyszłość, rodzinę. Z drugiej strony, rozumiem smutek kibiców, bo ich ulubieniec poszedł do największego wroga. Lubię Kaspra i życzę mu powodzenia. Oczywiście prócz meczów z Lechem.
- W Glasgow grał Artur Boruc, ale akurat jego fani Rangers nienawidzą...
- To, że Artur Boruc był w Celticu i wojował z kibicami Rangers, to jego prywatna sprawa. Nikt go tu nie lubił, ale każdy przyzna, że grał znakomicie i wyrobił dobrą renomę naszym bramkarzom. Chciałbym zrobić w Rangers taką karierę jak Artur w Celticu.