„Super Express”: - Co pan sobie myśli widząc Legię w strefie spadkowej?
Marek Jóźwiak (54 l., były piłkarz Legii i reprezentacji Polski): - Od lat nie byłego takiego stanu. Patrzę na wyniki Legii ze smutkiem, ale i nadzieją, że być może przyjdzie taki czas, że obecni piłkarze zaczną grać na miarę możliwości. Są one przecież zdecydowanie większe niż to co ten zespół prezentuje w tym momencie.
- Na czym polega problem mistrza Polski?
- Problem leży w sferze mentalnej i organizacji gry. Potrzebny jest plan na każdy mecz. Nie widziałem tego w Pucharze Polski ani z Pogonią. Na początku bramkarz rywali Dante Stipica sam zapraszał legionistów na pole karne. Wydawało się, że Chorwat zaraz sam sobie strzeli gola, bo taką miał „galaretę” w nogach. Podrzucał koło ratunkowe, ale Legia nie potrafiła z tej pomocy skorzystać. W tym sezonie skuteczność jest na bardzo słabym poziomie.
- Zaciął się Mahir Emreli, który od sześciu meczów nie potrafi strzelić gola, głównie obija słupki. Co się z nim dzieje?
- Jest nieobecny. Czy się zaciął? Oceniam, że szybciej musi podejmować decyzję. Nie trafił raz, potem drugi i ta pewność siebie spadła też i u niego. Niektóre sytuacje powinien zamieniać na gole z zamkniętymi oczami. Nie robi tego. Nie mówię, że to on jest za wszystko odpowiedzialny, bo inni też są nieskuteczni. Legia jest w głębokim dole. Jeżeli chce się z niego wydostać to takie okazje trzeba wykorzystywać.
Kryzys mistrza Polski. Marcin Mięciel wskazuje co szwankuje w Legii
- Z czego wynika ten kryzys?
- W głowach siedzi strach, obawa, brak pewności siebie, którą miała za to Pogoń. Uważam, że jedenastka, która wybiegła w niedzielę, powinna być odważniejsza w ofensywie. Taki Kowalczyk, Dąbrowski czy Zahović pokazali jak trzeba grać. Potrafili wyjść spod pressingu, kiwali jak chcieli. Legia nie potrafiła tego zrobić. W pierwszej kolejność trzeba przełamać strach. Trybuny są nastawione negatywnie. To nie pomaga, a jeszcze bardziej wiąże nogi. Tyle że jeśli chce się grać w Legii to do tego trzeba się przyzwyczaić.
- Jednak ten stan niemocy trwa zbyt długo. Ósma porażka w lidze, piąta z rzędu i miejsce w strefie spadkowej. Nie przystoi to mistrzowi Polski.
- Zgadza się. Z takich sytuacji trudno się wychodzi. A jeszcze obowiązuje hasło: bij Legię. Wszyscy się sprężają, widzą, że jesteś słaby, że masz problem. Każdy o tym mówi, każdy chce tę twoją słabość wykorzystać i dobić. Jeśli ktoś z zawodników jest tym faktem zdziwiony to znaczy, że źle zrobił przechodząc do stolicy, a władze klubu podpisały kontrakt z niewłaściwym graczem. Tak jak mówiłem: Stipica wyciągał do Legii rękę. „Dam wam coś, czego wam brakuje”. Ale mistrzowie nie skorzystali z jego pomocy. Może uda się w kolejnym meczu w lidze i wtedy pójdzie już z górki? Na ten moment sytuacja nie jest za wesoła. Widzę, że szukają w Legii wyjścia z tego marazmu.
Trener Marek Gołębiewski wprost o kryzysie Legii. Padły szczere słowa
- Wspomniał pan, że zawodzi organizacja gry. W środku pomocy jest dziura?
- Trzeba więcej pograć bez piłki. Nie tylko piłka do nogi, ale też musi być podanie na wolną przestrzeń, gdzie trzeba pobiegać. Trzeba wyjść wyżej pressingiem i nie bać się ryzyka. OK, jest pressing. Jednak odnoszę wrażenie, że w głowach siedzi myśl, żeby nie podchodzić za wysoko, bo zaraz nas skontrują. Jeśli o tym będą myśleli piłkarze to tak się właśnie stanie. Trener Marek Gołębiewski musi pomyśleć o zestawieniu takiej jedenastki, która będzie bardziej kreatywna w poszczególnych rejonach boiska. I mam na myśli środek pomocy. Widział pan jak grał Ihor Charatin?
- Tak, z Pogonią głównie stał.
- Ale on tak wygląda cały czas! Wystawiając go do składu od razu skazujesz się na grę w dziesięciu. Tu trzeba piłkarza, który będzie liderem, będzie rozgrywał, nadawał akcjom dynamikę, szybkość, będzie sercem i płucami zespołu. Tego nie ma u pomocników Legii. Nie ma tego Josue, który ma duże umiejętności. Portugalczyk dobrze zagrywa długie podania i umie przetrzymać piłkę. Gorzej jest, gdy jej nie ma. Wtedy Legia gra w dziewięciu i pressing pali na panewce. Pogoń odrobiła lekcję, wiedziała jak gra Legia. O warszawskim zespole tego nie można powiedzieć.
Gwiazdor Legii po kolejnej przegranej przeprasza kibiców. Mistrz Polski opanuje kryzys?
- Wspomniał pan o Charatinie. Ale koszmarne błędy popełniał za to Lindsay Rose, który dostał szansę od nowego szkoleniowca. Szczególnie zachowanie przy stracie pierwszej bramki to kryminał. Jak pan ocenia jego występ?
- Nie do pomyślenia jest sytuacja, że gola głową strzela napastnik, który nie imponuje warunkami fizycznymi W tym sektorze powinien być Rose, który był źle ustawiony i nie kontrolował tego, co się za nim dzieje. Jest doświadczony, ale nie wzmacnia zespołu. Kiedyś grał dobrze. Pewnie trzy-cztery lata był w optymalnej formie, a teraz z tym u niego jest znacznie gorzej. I Legia za to płaci. Takie błędy jak ostatnio nie mogą się zdarzyć. Pogoń była skuteczna do bólu. Kiedyś może przeciwnik nie wykorzystałby niektórych sytuacji, ale teraz wszystko co sobie wypracuje ląduje w siatce mistrza Polski.
- Teraz przed Legią rewanż z Napoli w Lidze Europy. Już pierwsze spotkanie pokazało, że poprzeczka jest wysoko zawieszona. Obawia się pan tego meczu?
- I na pewno ta poprzeczka nie spadnie niżej. Cały czas ustawiona jest na rekord świata, w końcu to lider Serie A. Zastanawiam się, jaki skład Napoli wybiegnie na Łazienkowskiej. Wydaje mi się, że nie mogą sobie pozwolić na stratę punktów. W Neapolu pokazali, że żarty się skończyły, a zaczęły się piłkarskie Himalaje.
To on ma wyprowadzić mistrza Polski z kryzysu. Trener Marek Gołębiewski o wyzwaniu w Legii
- Widzi pan cień nadziei?
- W takiej formie w jakiej jest obecnie Legia to będzie miała bardzo, bardzo ciężko. Porażka nie będzie miała znaczenia. Może z niej coś wyciągną dla siebie? Sprawi, że drużyna się odblokuje, coś w tej grze się ruszy? Dla mnie to spotkanie będzie testem odwagi, bo tylko w ten sposób coś w życiu można osiągnąć. Test tchórzostwa, gry defensywnej już za nami. Jeśli będziesz schowany, to prędzej czy później z tej klasy zespołem straci się gola. Jeśli wyjdziemy z tej grupy to będzie super, jeśli nie to trudno. W Lidze Europy dojdziemy do takiego etapu, gdzie pojawią się zespoły, które dla Legii będą już niedostępne. Martwmy się tym, co będzie w Ekstraklasie, bo tu się wszystko wali.
- Trener Marek Gołębiewski nie został wrzucony na zbyt głęboką wodę? Wyprowadzi Legię z kryzysu?
- Już się przekonał, że bycie trenerem Skry Częstochowa, rezerw Legii, a teraz dowodzenie mistrzem Polski to są różne światy. Chciałbym, aby nabrał odwagi i pewności siebie. Widziałem, że w meczu z Pogonią jego zapał gasł z każdą minutą. Powątpiewał w to, że może pomóc drużynie w tych ciężkich chwilach. Życzę mu, aby był odważny w podejmowaniu decyzji na boisku jak i poza nim. Musi wprowadzić dyscyplinę. Jeśli ona się pojawi to będzie dobrze. Na razie widzę, że jest z jego strony zbyt dużo szacunku do zawodników.
- Właśnie. To on przywrócił czterech banitów odsuniętych przez poprzednika. Jak pan to odebrał?
- Nie znam szczegółów tej decyzji. Ale już tak jest, że pojawia się nowy trener, wprowadza nowe porządki, piłkarze dostają od niego czystą kartę. Słyszałem to wiele razy. Na jednych to działa, a u innych wleci to jednym uchem, a drugim wyleci... Powtórzę: mam nadzieję, że trener Gołębiewski będzie odważny i restrykcyjny wobec zawodników. Musi być przywódcą drużyny i dać jej więcej niż w dwóch ostatnich spotkaniach. Mam na myśli plan gry i sprawy szkoleniowe. Liczę, że wskaże piłkarzom światełko w tunelu, a oni z niego skorzystają.
- Tyle że na razie w grze Legii jest ciemność.
- To trzeba zapłacić za prąd i być może „włączy" się gra? To tak pół żartem, pół serio. Nowy trener jest w bardzo trudnej sytuacji. Powiem brzydko: nie ma doświadczenia w pracy na tym poziomie.
- Jeszcze jedna kwestia. Nie mam pan wrażenia, że cudzoziemcy nie do końca rozumieją sytuację w której jest Legia?
- Nie wiem, czy któryś z nich rozumie co skandują kibice. Może ktoś powinien im to przetłumaczyć? Bo na razie to za ostatnie popisy nikt im brawa nie bije. Na pewno Rafael Lopes rozumie sytuację, bo czytałem wypowiedź w której przepraszał za to co się dzieje w lidze. Widać, że on to „ogarnia”, wyciąga wnioski, stara się coś zmienić. Mam nadzieję, że przekaże kolegom, którzy nie znają polskiego, że trzeba zostawić więcej serca. Mówienie, że chcemy, że zrobimy to tylko słowa. To za mało. Trzeba mieć więcej odwagi. Legia ma wojskową przeszłość, a więc nie siedzimy w okopach tylko atakujemy. Bo przeciwnik przed mistrzem Polski już się nie czai. Tylko przechodzi od razu do ofensywny.