Przed spotkaniem pomocnik gospodarzy Samuel Stefanik zdradził w rozmowie z naszą gazetą, że ostrzegał kolegów z zespołu przed Ivi Lopezem. Najwyraźniej piłkarze Spartaka nie wzięli sobie do serca jego słów. To był błąd, bo w pierwszej połowie Hiszpan dwa razy skorzystał z błędów słowackiej obrony. W pierwszym przypadku as Rakowa miał dużo szczęścia, bo po pięknej akcji zespołu i asyście Mateusza Wdowiaka, nie czysto trafił w piłkę. Mimo to i tak pokonał bramkarza. W tej sytuacji gospodarze sygnalizowali pozycję spaloną, ale sędzia uznał to trafienie. - Mieliśmy dobre wejście w mecz. Chcieliśmy grać aktywnie i do pierwszej przerwy na picie, to się nam udawało - powiedział Michal Gasparik, trener Spartaka, cytowany przez Polską Agencję Prasową. - Potem Raków strzelił bramkę "z niczego" i nasz plan gry trzeba było trochę zmienić. Tuż przed przerwą było już 0:2, bo Raków dołożył drugie trafienie z karnego. Po przerwie walczyliśmy o jak najlepszy wynik, ale bez efektów - stwierdził szkoleniowiec gospodarzy.
Jeszcze przed przerwą Ivi Lopez zakręcił dwoma obrońcami i huknął z lewej nogi zza pola karnego, ale Dominik Takac nie dał się zaskoczyć. Jednak po chwili as Rakowa pokonał go wykorzystując jedenastkę, którą wywalczył Wdowiak. Wprawdzie golkiper wyczuł zamiary strzelca, ale uderzenie gwiazdy wicemistrza Polski było wyjątkowo precyzyjne. - Wypracowaliśmy na wyjeździe sporą zaliczkę, ale dwumecz trwa dalej - ocenił trener Marek Papszun, cytowany przez Polską Agencję Prasową. - Był to dla nas trudny mecz ze względu na pogodę, a konkretnie dokuczliwy upał, ale także determinację przeciwnika. Spartak nas trochę zaskoczył bardzo agresywną i ostrą grą. Jesteśmy zadowoleni i za tydzień musimy postawić kropkę nad i, a teraz myślimy o niedzielnym meczu w Zabrzu - zaznaczył szkoleniowiec Rakowa.
Kacper Tobiasz doceniony przez Legię Warszawa. "Traktuję to jako motywację"