ŁKS - Lech

i

Autor: cyfrasport

Ekstraklasa może być ekscytująca!

Niesamowite widowisko w Łodzi. Ambulans na murawie, dymy pod dachem, nagłe zwroty akcji. I jeszcze ta „Marchewa” na torcie!

2024-04-21 17:38

Takich spotkań fani chcieliby oglądać jak najwięcej. Choć ŁKS w ostatnich tygodniach się przebudził, uciułał sporo punktów i wyrwał z dna tabeli, szanse na przedłużenie ligowego bytu wciąż ma niewielkie. Mocno postawił się jednak kandydatowi do mistrzowskiego tytułu; potrafił mu strzelić gola nawet w osłabieniu. Ostatecznie jednak stracił komplet „oczek” i – być może na dłużej – jedną ze swych gwiazd.

Mrożąca krew w żyłach scena rozegrała się w końcówce I połowy spotkania w Łodzi. Trzy sekundy wcześniej Dani Ramirez – jeden z liderów łodzian, były piłkarz Lecha - walczył o futbolówkę, by po przejściu kilku kroków bez kontaktu z przeciwnikiem - i bez czucia - paść na murawę!

Jako pierwszy dopadł do niego Mikael Ishak, u boku którego Hiszpan przez dwa lata zasiadał w kolejarskiej szatni. - Nie wyglądało to dobrze – mówił wstrząśnięty Szwed w przerwie reporterowi Canal+ Sport. - Na szczęście kiedy zwożono go z boiska, podniósł rękę sygnalizując, że jest OK – dodawał z ulgą piłkarz Lecha.

Zaraz po Ishaku przy Ramirezie pojawiły się służby medyczne. Nieprzytomny przez chwilę zawodnik odzyskał świadomość. Zabrany najpierw na nosze, trafił do ambulansu, który wjechał na murawę stadionu. „Nasz piłkarz został przewieziony do szpitala, gdzie lekarze przeprowadzą badania” – kilkadziesiąt minut później informowała rzeczniczka łódzkiego klubu, Marta Olszewska.

Wiele działo się też na trybunach. Sędzia Damian Sylwestrzak dwukrotnie przerywać musiał spotkanie (raz zaprosił nawet drużyny do szatni) ze względu na pirotechniczne fajerwerki na widowni, powodujące zadymienie placu gry.

Emocji czysto sportowych, przyprawiających kibiców na trybunach i przed ekranami telewizorów o stan przedzawałowy, też nie brakowało. Na gole Ishaka i Filipa Marchwińskiego gospodarze odpowiedzieli trafieniami Keja Tejana i Stipe Juricia, choć od 68 minuty grali w osłabieniu po czerwonej kartce Thiago Ceijasa (dwa „żółka” złapał w trzy minuty!). Nie zdołali jednak wykoleić „lokomotywy”: w doliczonym czasie zwycięską bramkę dla niej zdobył „Marchewa”. Warto podkreślić przebudzenie młodego poznaniaka: na ligowe trafienie czekał przecież ponad dwa miesiące!

ŁKS Łódź – Lech Poznań 2:3 (0:1)

0:1 Ishak 36. min, 0:2 Marchwiński, 56. min, 1:2 Tejan 60. min (karny), 2:2 Jurić 86. min, 2:3 Marchwiński 90+1. min

Sędziował: Damian Sylwestrzak. Widzów: 15132.

ŁKS: Arndt – Dankowski, Mammadov, Gülen, Durmisi Ż – Mokrzycki – Tejan, Ramirez (45+2. Ceijas Ż/Ż/CZ), Hoti (83. Jurić), Balić (83. Młynarczyk) – Janczukowicz (74. Pirulo Ż)

Lech: Mrozek – Czerwiński (70. Pereira), Salamon Ż, Milić, Andersson – Velde (90+5. Douglas), Murawski, Sousa Ż (53. Karlström), Marchwiński, Szymczak – Ishak

Sonda
Czy wierzysz w to, że Lech Poznań jest w stanie zdobyć mistrzostwo Polski?
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze