„Super Express”: – Przed sezonem za cel stawiałeś sobie wywalczenie miejsca w składzie i walkę o mistrzostwo. Dziś grasz w fazie grupowej LE i masz powołanie na zgrupowanie kadry. Spodziewałeś się takiego przyspieszenia?
Jakub Kamiński: – Oczywiście, że nie. Wiedziałem, że przy mojej dobrej grze mogę być dostrzeżony przez selekcjonera. Powołanie do pierwszej reprezentacji jest spełnieniem marzeń i cieszę się z tego wyróżnienia. Podchodzę do tego spokojnie. Nie czuję presji i nie ma powodów, żeby mi „odbiło”. Chcę pracować i dalej się rozwijać.
– Od początku sezonu w ciągu 70 dni zagrałeś łącznie w 17 meczach, wybiegasz na boisko co cztery dni. Jak wytrzymuje to organizm 18-latka?
– Przy takiej liczbie meczów pojawi się zmęczenie. Mój organizm nie jest jeszcze przyzwyczajony, żeby grać co cztery dni. Grając w LE, mamy co najmniej 10 meczów więcej, a doszły też mecze w kadrze. Trener rotuje składem, bo trudno będzie wytrzymać te obciążenia.
Czy ktoś jeszcze szantażował Lewandowskiego? Prokuratura bada SZOKUJĄCY wątek
– Twoi starsi koledzy z Lecha Jóźwiak i Moder wyjechali bądź wkrótce wyjadą za granicę. Jak ty podchodzisz do sprawy transferu?
– Niektórzy mówią, że mam już 18 lat i jestem gotowy, bo gram dojrzale. Nie mam z tyłu głowy, że już muszę wyjechać. Chcę się rozwijać, grać i wygrywać kolejne mecze z Lechem, a wyjazd za granicę przyjdzie w swoim czasie. Wiem, że sobie na niego zapracuję.
– Piłkarze grający na twojej pozycji w kadrze mają wiele problemów z regularną grą. Uważasz, że masz szansę pojechać na finały Euro?
– Oczywiście, że jest taka szansa, ale warunkiem są regularnie występy w klubie i gra na wysokim poziomie. Na pewno pomagają mi mecze w Lidze Europy, gdzie mogę pokazać się na tle dobrych drużyn. Selekcjoner w rozmowie przed powołaniem powiedział, że zaimponowałem mu swoją postawą meczami w klubie i że chciałby mnie poznać, bo wcześniej nie było takiej okazji. Zrobię wszystko, żeby pokazać się z jak najlepszej strony, jeśli zagram w meczu z Ukrainą.
Kibice chcą ZABIĆ znanego bramkarza?! Zawodnik DRŻY o swoje życie