Dominick Zator

i

Autor: ART SERVICE

Z Kanady do Polski

Piłkarz Korony był w szoku po tym, co zobaczył. Myślał, że to film. Opowiedział o swoich wrażeniach

2023-04-20 16:20

Korona Kielce znakomicie spisuje się w rundzie wiosennej ekstraklasy. Wygrała u siebie sześć meczów z rzędu i szybko oddala się od strefy spadkowej, choć wielu skazywało ją na degradację. Defensywę wzmocnił Dominick Zator, który trafił do Kielc aż z Kanady.

Jego rodzice w 1989 roku przebyli odwrotną drogę z Polski do Calgary. Tam się poznali i tam urodził się Dominick. - Chciałem do Polski przyjechać już w 2019 roku. Będąc na zgrupowaniu kadry rozmawiałem z piłkarzami którzy grali w Polsce – Milanem Borjanem i Stevenem Vitorią i obaj zachwalali polska ligę, nowe stadiony. Ale sytuacja z związana z koronawirusem stanowiła przeszkodę – mówi Super Expressowi Zator. - Gdy pojawiła się możliwość gry w Koronie nie zastanawiałem się długo, tym bardziej, że mam polskie korzenie i znam język. 

O to drugie skutecznie zadbali rodzice, bo Dominick mimo, że urodził się w Calgary, mówi dobrze po polsku. Jest pod wrażeniem naszej ligi, stadionów i pełnych trybun. - Gdy wychodziłem na swój pierwszy mecz, w Warszawie z Legią, to myślałem, że to nie rzeczywistość, ale... film - wielki stadion, niesamowita publiczność. Daje mi to dużo energii, żeby więcej biegać, lepiej grać dla kibiców i dla klubu. W poprzedniej kolejce wręcz błyszczał na boisku strzelając gola i asystując przy trafieniu, które dało zwycięstwo z Jagiellonią 2:1.

Były reprezentant Polski nie ma wątpliwości. „Coś wisi w powietrzu. Nie sądzę, żeby trener Papszun nie miał ambicji”

- To był pierwszy mecz w Koronie, gdy żona była na trybunach, bo przyleciała ze swoją siostrą kilka dni wcześniej, i przyniosły szczęście. Kibicują mi od 12 lat, gdy grałem w drużynie uniwersyteckiej. Zawsze mają takie same specjalne stroje, a moją podobiznę nawet w naturalnej wielkości, ale że do samolotu ciężko było włożyć coś takiego na twardej tekturze, to wzięły tylko flagi do walizki – śmieje się Dominick. - Ważne, że żona Megan będzie przy mnie. Pobraliśmy się w grudniu ubiegłego roku, a już 2 stycznia wyleciałem z do Polski, więc faktycznie byłem dłużej bez żony niż z nią. Również ojciec zdążył już zobaczyć na żywo jego występ w Kielcach, choć wcześniej nie był wcale entuzjastą gry syna w Polsce.

- Uważał, że skoro on szukał lepszego życia w Kanadzie, wyjeżdżając z Polski, to dziwne, żeby syn teraz tam wracał do pracy. Ale czasy się zmieniły, Polska się zmieniła. Wiem, że zrobiłem dobry krok w karierze i spełniam swoje marzenia – dodaje obrońca Korony, który wierzy, że w polskiej lidze lidze dostrzeżony przez selekcjonera reprezentacji Kanady. Na jednym zgrupowaniu już był, ale szansy debiutu w reprezentacji nie otrzymał.

Jacek Gmoch o krytykujących Lewandowskiego, padły szczere słowa: „W Polsce nikt nie lubi milionerów i ludzi sukcesu”

Sonda
Czy Korona Kielce utrzyma się w PKO BP Ekstraklasie?
Najnowsze