Dziesiątki kibiców wyczekiwało przed Katedrą Polową Wojska Polskiego w sercu stolicy. Jeszcze więcej było ich na Powązkach. W ostatniej drodze Lucjana Brychczego fani szli ramię w ramię z najważniejszymi ludźmi Legii i polskiej piłki. Wszyscy tę drogę pokonali razem. Prezes Dariusz Mioduski, były współwłaściciel klubu Bogusław Leśnodorski, obecni i byli piłkarze Legii oraz trenerzy. Wszyscy zaśpiewali Brychczemu "Sen o Warszawie", piękną pieśń Czesława Niemena, która od dekad jest hymnem klubu z Łazienkowskiej. Bowiem przy Brychczym wszyscy w Legii się wychowali. Trudno dziwić się więc było łzom dyrektora Jacka Zielińskiego, wzruszeniu Jacka Magiery, Grzegorza Szamotulskiego i wielu innych. Kondolencje rodzinie złożył nad grobem prezes PZPN Cezary Kulesza.
"Dziarski krok"
– Muszę przyznać, że jak go żegnaliśmy w czerwcu, gdy miał 90. urodziny... Zrobiliśmy mu wielką imprezę, zaprosiliśmy jego najbliższych. Zaskoczył mnie bardzo, bo wszedł na tą imprezę dziarskim krokiem. Mimo że wcześniej trochę chorował. Był w takiej formie, że myślałem, że jeszcze parę lat będzie z nami. Zawsze było czuć jego obecność, był dla nas bardzo ważny, nawet jak już nie uczęszczał w treningach i meczach tak często, jak kiedyś. Wtedy, w czerwcu, zaskoczył nas charakterem i siłą – mówił nam Dariusz Miudoski, prezes Legii.
Ten charakter, siłę i oddanie Legii docenił również Prezydent RP Andrzej Duda, który pośmiertnie odznaczył Brychczego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Na samej ceremonii pogrzebowej zagrała wojskowa orkiestra, była również złożona z trzech strzałów salwa honorowa.
Brychczy zmarł 2 grudnia, miał 90 lat. Urodził się na Śląsku – w Nowym Bytomiu. W wieku 20 lat trafił do Legii i pozostał jej wierny przez kolejne 70 lat. Ze stołecznym klubem jako piłkarz po cztery razy wywalczył tytuł mistrza kraju i Puchar Polski. Trzy razy był królem strzelców ekstraklasy, w której występował przez 19 sezonów. Z dorobkiem 182 trafień jest drugim najskuteczniejszym zawodnikiem w historii ligi.