Gwiazdor Rakowa Częstochowa Ivan Lopez ma na koncie 18 trafień, jednego gola mniej ma Karol Angielski z Radomiaka Radom, co jest sporym zaskoczeniem. Za nimi dwóch piłkarzy z czternastoma trafieniami – Joao Amaral z Lecha Poznań i Łukasz Zwoliński z Lechii Gdańsk. Ścisła czołówka klasyfikacji strzelców jest mocno wymieszana i nie można powiedzieć, że to Polacy rządzą w polu karnym przeciwnika w meczach ekstraklasy.
Jeśli Lopez okaże się skuteczniejszy od Angielskiego, to będzie piątym z rzędu zagranicznym królem strzelców. W poprzednim sezonie nie było mocnych na Tomasa Pekharta z Legii, który świetną i skuteczną grą zapracował nawet na powołanie do czeskiej kadry na Euro 2020. Wcześniej koronę dzierżyli Christian Gytkjaer, Angulo i Carlitos.
Stanowcza deklaracja trenera Lechii na finiszu ekstraklasy. Nie pozostawił wątpliwości
Kiedyś pasjonował się występami Wisły w pucharach, teraz mówi o jej spadku. "Jej miejsce jest..."
Ostatnim samodzielnym „polskim” królem strzelców w naszej ekstraklasie był Kamil Wilczek, który w sezonie 2014/15 strzelił 20 goli. W sezonie 16/17 po 18 trafień zaliczyli Flavio Paixao i Marcin Robak. W ostatnich dziesięciu latach jeszcze tylko Robak (22 gole) był najskuteczniejszy na końcu sezonu. Mowa więc o dwóch nazwiskach…
W tym kończącym się już sezonie padło 791 goli. Przed nami jeszcze ostatnia kolejka, która może ten bilans poprawić. Aż 365 goli to sprawka piłkarzy spoza Polski, 32 gole to trafienia samobójcze i 394 trafienia należą do Polaków. Bramki w tym sezonie rozłożyły się więc po równo. Polska siła w ataku wydaje się słabnąć. Gdy spojrzymy na najlepszych strzelców na początku XXI wieku, to widzimy, że królowały tam polskie nazwiska. Tak samo było w ogólnym rozkładzie goli. W drugiej połowie – niestety – to się zmieniło.
Legendarny trener „Kolejorza” zaraża optymizmem. Te słowa ucieszą kibiców Lecha