Jak informuje "Przegląd Sportowy", konsekwencje grożące Jagiellonii mogą okazać się bardzo dotkliwe. Są to bowiem bardzo wysokie kary pieniężne, a nawet zakaz transferowy bądź odjęcie punktów w tabeli. Całą sprawę związaną z fałszowaniem dokumentów przez osoby związane z "Jagą" ujawniło Radio Białystok.
Szef prokuratury, Wojciech Zalesko, przyznał "Przeglądowi Sportowemu", że wszystko dotyczy szkoleń antykorupcyjnych, – Prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie zaistniałego w 2016 i 2017 roku podrobienia, w celu użycia za autentyczne, list obecności uczestników szkolenia zapobiegania korupcji w sporcie oraz list uczestników szkolenia „polityka antydyskryminacyjna”, które były organizowane przez Jagiellonię Białystok, poprzez nakreślenie podpisów uczestników przez inne osoby. Postępowanie trwa od dłuższego czasu. Z uwagi na fakt, iż znajduje się w toku, w dalszym ciągu wykonywane są czynności. Szczegółów tego postępowania nie mogę ujawnić. Trzem osobom zostały przedstawione zarzuty, które polegały na podrabianiu podpisów innych osób mających brać udział we wspomnianych szkoleniach - poinformował.
Oto natomiast oświadczenie wystosowane przez klub:
"Mieliśmy wiedzę o postępowaniu. W jego trakcie wyjaśnienia składali pracownicy klubu i uczestnicy szkoleń, jednakże do dzisiaj żadnemu z naszych pracowników nie postawiono oficjalnych zarzutów o popełnienie czynów, o których jest mowa. Nie sposób nam komentować konsekwencji sprawy, której nie jesteśmy stroną. Jeżeli doszło do nieprawidłowości w trakcie wskazywanych czynności związanych z procesem licencyjnym, na pewno są to czyny karygodne, które nie powinny mieć miejsca.
Nie mamy również szczegółowej wiedzy na temat prowadzonego postępowania, a także żadnej informacji ze strony Polskiego Związku Piłki Nożnej oraz organów licencyjnych o postępowaniu związanym z opisywanymi wydarzeniami".