Marcin Robak, Śląsk Wrocław - Legia Warszawa

i

Autor: CYFRA SPORT Marcin Robak, Śląsk Wrocław - Legia Warszawa.

Robak boleśnie ukąsił Legię. Śląsk lepszy od mistrza Polski!

2017-09-09 22:07

Legia Warszawa przyjeżdżała do Wrocławia po czwarte kolejne ligowe zwycięstwo. Dzięki poprzednim wygranym zdołała wskoczyć do czołówki tabeli, ale Śląsk postawił jej bardzo trudne warunki. Był lepszy pod każdym względem praktycznie od pierwszego gwizdka i ostatecznie wygrał 2:1. Gości dwukrotnie bardzo boleśnie ukąsił bowiem Marcin Robak.

Legia Warszawa wygrała ostatnie trzy ligowe mecze (z Piastem Gliwice, Wisłą Płock i Zagłębiem Lubin), ale korzystne wyniki chyba nieco przysłoniły niektórym fatalny styl gry, jaki mistrzowie Polski prezentują od początku sezonu. Ale wydawało się, że przerwa na spotkania reprezentacji może korzystnie podziałać na zespół Jacka Magiery. Dlatego też kibice z niecierpliwością oczekiwali sobotniego starcia ze Śląskiem we Wrocławiu.

Z drugiej stroni fani ekipy prowadzonej przez Jana Urbana też mieli wreszcie powody do optymizmu. Po słabym początku sezonu nie przegrali pięciu kolejnych meczów, a ostatnio pokonali Cracovię i z Legią chcieli podtrzymać passę. I od pierwszego gwizdka byli stroną zdecydowanie dominującą. Dłużej utrzymywali się przy piłce, wymieniali więcej podań, a przede wszystkim częściej zagrażali bramce Arkadiusza Malarza. "Wojskowi" momentami wyglądali, jakby grali ze sobą pierwszy raz w życiu. Ale trudno się dziwić, bo Jacek Magiera zdecydował się na ustawienie, z którego nie korzystał nigdy wcześniej. Postawił na formację bez klasycznych skrzydłowych, a z czterema środkowymi pomocnikami i dwoma napastnikami. Zawodnicy zupełnie nie potrafili się odnaleźć na boisku, a to skutkowało dużą przewagą Śląską.

I wtedy po raz kolejny przekonaliśmy się, jak nieprzewidywalnym sportem jest piłka nożna. Choć goście byli dużo słabsi, to na przerwę schodzili prowadząc 1:0. Po rzucie wolnym Armando Sadiku zgrał piłkę do Jarosława Niezgody, a ten wpakował ją do pustej bramki. Sęk w tym, że w momencie podania Albańczyk był na minimalnym spalonym, więc gol nie powinien zostać uznany. Co jednak sędzia zabrał Śląskowi w pierwszej połowie, to oddał w drugiej. Wtedy też podyktował bardzo kontrowersyjny rzut karny po rzekomym zagraniu ręką Adama Hlouska, a z jedenastu metrów pewnie trafił Marcin Robak. Były snajper Lecha Poznań ani myślał się jednak zatrzymywać. Po kilku chwilach drugi raz wpisał się na listę strzelców po pięknej asyście Łukasza Madeja i gospodarze już nie oddali tego prowadzenia.

Legia pogrąża się w kryzysie, a wściekli kibice, którzy do tej pory trzymali stronę Magiery, coraz częściej domagają się jego dymisji lub zwolnienia. Fakty są takie, że trener nijak nie potrafi wpłynąć na fatalną postawę zespołu, a wysoka pozycja w tabeli chyba nieco zamazuje pełny obraz sytuacji w zespole z Łazienkowskiej...

ŚLĄSK WROCŁAW - LEGIA WARSZAWA 2:1

Bramki: Marcin Robak 61, 68 - Jarosław Niezgoda 37

Żółte kartki: Adam Hlousek

Śląsk: Wrąbel - Pawelec, Celeban, Tarasovs, Cotra - Madej (70. Vacek), Riera, Chrapek, Pich - Robak (91. Łuczak), Piech (79. Srnić)

Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Astiz, Pazdan, Hlousek (86. Mączyński) - Jodłowiec, Kopczyński (77. Nagy), Moulin, Pasquato (66. Szymański) - Sadiku, Niezgoda

Najnowsze