Ruch ma za sobą najtrudniejszy okres w ponadstuletniej historii. W 2017 spadł z ekstraklasy i w ciągu trzech lat wylądował aż w 3. lidze (czyli na czwartym poziomie rozgrywkowym), a tak nisko nie grał nigdy. „Niebiescy” odbili się jednak od dna, a w sobotę będą mogli serię dotychczasowych awansów przedłużyć o trzecią kolejną promocję, tym razem do ekstraklasy. Wszystkie karty mają w we własnych rękach, bo choć w ubiegły weekend przegrali 1:2 z GKS-em Katowice, mogąca ich wyprzedzić Wisła w identycznych rozmiarach uległa u siebie sosnowieckiemu Zagłębiu.
„Super Express”: - Mimo ostatniej porażki w Katowicach, Ruch wciąż jest drugi w tabeli i jeśli wygra, nie będzie musiał nasłuchiwać wyników z innych boisk..
Mariusz Śrutwa: - Tak. Najważniejsze jest to, że chorzowianie mogą sami decydować o sobie. Bo w końcówce wszystko jest bardzo kruche. Jedno zawahanie formy albo słabość psychiczna powoduje, że trafia się z nieba do piekła – patrz Wisła, która, miast bezpośredniego awansu, być może będzie musiała zagrać dwa mecze barażowe, i to oba na wyjeździe. W kontekście tego, co stało się w meczu krakowian, nawet w porażce Ruchu w Katowicach potrafię znaleźć pozytyw.
- Jaki?
- Chłopaki z Cichej zyskały kolejne doświadczenie. Wierzę, że katowicki mecz zahartował chorzowian. W I połowie przy Bukowej Ruchu nie było w ogóle na boisku. W II coś się zmieniło, ale zabrakło kogoś, kto by po wyrównaniu grę uporządkował, dał się sfaulować, przytrzymał piłkę bądź kopnął ją w aut. Słowem – brakło silnej psychiki.
- Teraz Ruch wytrzyma presję?
- Każdy sportowiec, który coś w życiu osiągnął i doświadczył rywalizacji o wielką stawkę wie, że... wygrywać też trzeba umieć. Niektórych psychika zawodzi, gdy mają sukces na wyciągnięcie ręki. Inni wygrywają w sposób bardzo naturalny i takich ludzi trzeba mieć w drużynie. Urodzonych zwycięzców, którzy są w stanie wytrzymać presję, wziąć ciężar gry na siebie i pociągnąć zespół do wygranej.
- Kto w Chorzowie ma te zadatki na lidera, herszta?
- Nie wiem, na kogo zdecyduje się trener, który przez cały sezon bardzo umiejętnie zawodnikami żongluje: przy okazji komentowania meczu z ŁKS-em powiedziałem nawet, że tego dnia Ruch ma ławkę rezerwowych, której nie powstydziłby się żaden klub w lidze. Ale dziś, szukając lidera, z pewnością patrzyłbym w kierunku starszych, najbardziej doświadczonych zawodników. Głównie zaś Maćka Sadloka, bo w gronie rutyniarzy ma dziś największą pewność tego, że zagra.
- A najlepszy strzelec, Daniel Szczepan?
- Tak, też należy do tych, od których zależeć będzie wiele. Robi świetną robotę i strzela bramki, ale ma też inny atut: potrafi wziąć ciężar gry na siebie, jedna akcją odwrócić losy meczu. Jego zadaniem będzie potwierdzenie tych umiejętności: w sobotę i w kolejnym sezonie. Życzę mu, by tę pewność siebie, jaką u niego obserwuję, zachował w ekstraklasie.
- Szczepan, mimo niemal zerowego doświadczenia ekstraklasowego, nie jest nieopierzonym młodziakiem. Ma 27 lat!
- Ale najlepsze chwile – mam nadzieję – wciąż przed nim. Na wysokim poziomie może pograć jeszcze nie dwa-trzy lata, ale sześć, albo i osiem.
- Pan, zdobywając tytuł króla ligowych strzelców, też miał 27 lat, prawda?
- Owszem. I jeszcze parę razy mogłem to powtórzyć, ale życie chciało inaczej. Danielowi życzę, by on kilka razy tę koronę w ekstraklasie zdobył.
- Powtarza pan swe nadzieje, związane z kolejnym sezonem w ekstraklasie. Nie zakłada pan scenariusza, że może się nie udać?
- Chorzowianie będą mieć za sobą dziesięć tysięcy kibiców, których doping uaktywni pokłady boiskowego polotu, fantazji i umiejętności. Te ostatnie Ruch ma. To jest team: ludzie, którzy wzajemnie się wspierają. W sobotę zrobią coś wielkiego, niepowtarzalnego, bo trzy awanse z rzędu takim czymś będą. A miejsce Ruchu jest w ekstraklasie!
- Pytanie, na którym stadionie…
- Miejsce powinno być tylko jedno: przy Cichej. W tej chwili to niemożliwe, ale bardzo fajnie, że w kontekście tego, co się w naszym kraju dzieje, pojawiła się szansa na zmianę tego stanu rzeczy. Na to potrzeba jednak czasu. W Gliwicach „Niebiescy” dobrze się czują, natomiast pewnie będą takie spotkania, przy których warto będzie pomyśleć o grze na Stadionie Śląskim. Bo Ruch jest w stanie go zapełnić w znaczącym procencie, czasem w komplecie, i będą to na pewno fajne widowiska.
- Tęskni pan za derbami z Górnikiem Zabrze? Na Stadionie Śląskim, w obecności 42 tysięcy widzów?
- Ciarki mnie przechodzą, gdy myślę o takim widowisku. Bardzo chętnie bym się na nie przeszedł, a jeszcze chętniej... w nich zagrał (śmiech).