Pewnie w każdym meczu Ekstraklasy można znaleźć jakieś drugie dno rywalizacji. W starciu Piasta Gliwice z Legią Warszawa z pewnością czymś takim był fakt, że „Piastunki” są prowadzone przez Aleksandara Vukovicia, byłego gracza i trenera Legii Warszawa, którą prowadził całkiem niedawno, bo po raz ostatni od grudnia 2021 do czerwca 2022 roku. Mecz nie rzucił na kolana swoim tempem, a na pierwszego gola musieliśmy czekać do doliczonego czasu pierwszej połowy – wówczas Serhij Krykun wykorzystał świetne podanie z lewej strony Michaela Ameyawa. Ale zanim to się stało, doszło do skandalicznego wręcz błędu sędziego, który mógł zaważyć na wyniku spotkania.
Josue wyleciał, choć nie zawinił. VAR nie mógł pomóc
W 33. minucie spotkania kapitan Legii Josue obejrzał żółtą kartkę. Już 9 minut później Portugalczyk zobaczył drugi żółty kartonik i musiał opuścić boisko. Powtórki pokazały jednak, że sędzia Sylwestrzak pomylił się i to nie Josue faulował rywala, a sam był faulowany. Wydawałoby się, że nawet taki błąd może skorygować VAR – przecież po to on jest. Niestety, wideoweryfikacja dostępna jest tylko w ściśle określonych, kluczowych przypadkach i nie można jej użyć do sprawdzenia słuszności pokazania żółtej kartki, nawet jeśli jest to drugie napomnienie dla danego zawodnika.
Legia Warszawa ostatecznie doprowadziła do wyrównania w 69. minucie meczu za sprawą Muciego i zdołała wyszarpać remis. Warto jednak zastanowić się nad przepisami dotyczącymi systemu VAR. Jeśli można sprawdzić na nim bezpośrednią czerwoną kartkę, to dlaczego nie można zrobić tego przy drugiej żółtej, gdy konsekwencje są dokładnie takie same?