Już od dłuższego czasu Papszun łączony jest z Legią. Po kolejnej porażce w Ekstraklasie gruchnęła wiadomość, że jest już po słowie z warszawskim klubem, ale decyzja zależy od władz klubu z Częstochowy. Kontrakt szkoleniowca z Rakowem obowiązuje do końca sezonu. W tym klubie pracuje od kwietnia 2016 roku i odniósł z nim największe sukcesy w historii. Wprowadził klub z 2 ligi do Ekstraklasy, został wicemistrzem, zdobył Puchar Polski i Superpuchar. Czy trafi do Legii i przywróci jej utracony blask? - Wszystko w piłce jest możliwe - mówi Marek Jóźwiak, były reprezentant Polski. - To zależy jakie są ustalenia między nim a właścicielem Michałem Świerczewskim. Trener Papszun musi zdawać sobie sprawę z tego, że Legia to dla niego krok milowy. Jednak wielu trenerów „przejechało się” na tym klubie. To wyzwanie o innym wymiarze gatunkowym. Czy to ryzyko dla niego? Odpowiem tak: jeśli człowiek chce się rozwijać to musi podejmować decyzje, które pchają go do przodu, a nie takie, które zapewniają ciepłą posadkę i komfort pracy - tłumaczy ekspert Canal+.
Łukasz Podolski zaskoczył po meczu. Tak podsumował występ Górnika z Legią [WIDEO]
Jóźwiak zwraca jednak uwagę na bardzo ważną kwestię, która ma kluczowe znaczenie. - Ostatnie decyzje w Legii są nie trafione i to bardzo mocno - komentuje. - Obie strony muszą być przekonane do tego projektu. Jeśli trener Papszun dostanie w Legii 80 procent władzy, którą ma w Rakowie, więc być może ten plan wypali. Jednak jeśli w warszawskim klubie dalej będzie przeciąganie liny: prezes - dyrektor - trener - doradcy to znowu pójdzie to w innym kierunku. W tej chwili najważniejsze jest to, aby była jedna linia polityczna klubu, a nie kilka opcji - przekonuje.
Paulo Sousa wskazał wymarzonych rywali w barażach! Widać, co bardzo go boli
Były obrońca Legii wraca także do przegranej z Górnikiem i wypowiedzi, której udzielił w przerwie Artur Jędrzejczyk. W końcówce spotkania kapitan miał także pretensje do Bartosza Slisza. - Coś jest nie tak skoro w przerwie kapitan w mocnych słowach mówi, że muszą się wziąć za siebie i przemyśleć pewne sprawy - podkreśla Jóźwiak. - To znaczy, że coś się dzieje w środku, bo nikt nie mówi czegoś takiego po 45 minutach. Legia przegrywała 0:2, nie oddała celnego strzału i wyglądała jakby pierwszy raz spotkała się na boisku. Nawet dwa szybko strzelone gole po przerwie, jeden dzięki bramkarzowi rywali - Sandomierskiemu nie odwróciły losów spotkania, bo paliwa starczyło na piętnaście minut. Później zaczęła się kalkulacja i obawa przed kolejną stratą gola i punktów? Nie ma w tej drużynie gracza, który to pociągnie, który dobije rywala. Górnik grał przeciętnie, ale włożył więcej serca i to wystarczyło na wygraną. Gdy grałem w Legii też były sytuacje, że ktoś miał do kogoś pretensje. Tyle że wszystko „czyściło się” w szatni, a nie przed kamerami. Jak trzeba było dać sobie „po buzi” to daliśmy, ale następnym razem wychodziliśmy na boisko i byliśmy jednością. To w tym wszystkim jest najważniejsze, a tej jedności teraz Legii brakuje - twierdzi.
Trener Marek Gołębiewski o dalszej pracy w Legii. Komentuje spięcie między piłkarzami
Legia zajmuje przedostatnie miejsce. Jedyny raz w historii spadła z ligi w 1936 roku. - Nie ma obawy, drużyna nie spadnie, wygrzebie się z kłopotów - prognozuje. - Nie można tylko po każdej porażce mówić te same banały „wyciągniemy wnioski, przeanalizujemy”. Przerażające jest to, że ten stan niemocy trwa tak długo. Tak być nie może! To już siedem porażek z rzędu, dziewięć w sezonie. To jest przegięcie. Trzeba to zmienić, coś w klubie zrobić, żeby sytuacja odwróciła się w drugą stronę. Odnoszę wrażenie, że jednak nikt nie chce podjąć odpowiedzialności. Wszyscy chowają się za plecami innych - punktuje i dodaje: - Dzwonią do mnie byli piłkarze Legii - Moussa Quatarra, Danijel Ljuboja, Stanko Svitlica i inni - którzy są bardzo zaniepokojeni sytuacją klubu. To już wyszło poza Polskę. Widać jak to jest odbierane przez tych, którzy cały czas pamiętają o Legii - kończy były obrońca warszawskiej drużyny.
Kto powinien zastąpić Sousę w razie niepowodzenia w barażach? Dziekanowski wskazał swojego faworyta