„Super Express”: - Gdy przyleciałeś do Warszawy czekała cię na lotnisku niespodzianka. Byłeś zaskoczony powitaniem ze strony azerskich kibiców?
Mahir Emreli: - Jestem znany w ojczyźnie, ale nie spodziewałem się rodaków w Polsce. Zrobiło mi się bardzo przyjemnie, że tak mnie przywitali. Dodało mi to motywacji na samym początku pobytu w Polsce, aby ich nie zawieść. Chcę podziękować im za to przyjęcie. Dostałem od kibiców także dużo pozytywnych wpisów w mediach społecznościowych.
- Co zdecydowało o tym, że odszedłeś z Karabach Agdam i wybrałeś Legię?
- Karabach i Legia to najlepsze kluby w swoich ligach. Zawsze chcę grać w zespole, który walczy o najwyższe cele. Spędziłem w Karabach sześć lat, grałem w fazie grupowej Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Uznałem, że nadszedł czas, aby sprawdzić się poza Azerbejdżanem. Legia była zdeterminowana. Pokazała, że bardzo jej na mnie zależy. To było dla mnie bardzo ważne. Poczułem, że naprawdę chcą, żebym tu trafił.
- Skąd miałeś jeszcze oferty?
- Byłem wolnym zawodnikiem i miałem dużo propozycji. Były oferty z Belgii, Portugalii, Danii, Serbii, Arabii Saudyjskiej, z Emiratów, Turcji, czy Rosji. Legia to najlepszy klub w Polsce, z bogatą historią. Oglądałem w Internecie jej kibiców jak dopingują zespół. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Jestem w Warszawie i uważam, że to dla mnie dobry krok. Chcę w Polsce wygrać jak najwięcej pucharów. Jeśli pomogę Legii to wybiję się dalej i zapracuję na kolejny transfer.
Przedstawiamy mistrza Polski. Legia Warszawa bez tajemnic. Gaduła, generał i odkurzacz podbili ligę
- O której lidze myślisz w przyszłości?
- Chciałbym trafić do klubu z TOP 5. Na przykład bardzo lubię Bundesligę i niemiecki futbol. Ale to nie znaczy, że już tam się przymierzam (śmiech).
- Z Karabachem grałeś w fazie grupowej Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Jakie masz wspomnienia z tych występów?
- Przed czterema laty w decydującej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów graliśmy z FK Kopenhaga. U siebie wygraliśmy 1:0 po moim golu. Rewanż przegraliśmy 1:2, ale mimo to po raz pierwszy w historii awansowaliśmy do fazy grupowej Champions League. To był dla mnie najważniejszy mecz w tym okresie, bo przyczyniłem się do sukcesu klubu. Już z rozgrywek w grupie pamiętam dwa remisy z Atletico. W Baku był bezbramkowy remis. W Madrycie mieliśmy szansę nawet wygrać, skończyło się remisem 1:1. Tyle że ja nie mogłem zagrać w tym spotkaniu, bo miałem uraz.
- Masz pamiątki z występów w europejskich pucharach?
- Po meczach nie wymieniam się koszulkami z rywalami. Zrobiłem to tylko raz, gdy graliśmy z Chelsea. Mój brat cioteczny jest fanem angielskiego klubu. Miał urodziny i chciałem mu zrobić prezent. Wymieniłem się koszulką z Williamem. Z pozostałych spotkań zostały mi moje trykoty.
Josip Juranović o relacjach z gwiazdą kadry Chorwacji i KOSMICZNYM meczu z Hiszpanią
- W Azerbejdżanie dwa razy byłeś królem strzelców.
- W ubiegłym sezonie strzeliłem trzy gole gole w trzy minuty. To najszybszy hat trick w historii ligi azerskiej. Jestem drugim strzelcem w historii Karabachu w lidze. Mam satysfakcję z gola w reprezentacji Azerbejdżanu. Bramkarza Wysp Owczych pokonałem strzałem z ponad 30 metrów. Po tej bramce dziennikarze powiedzieli, że jestem azerskim Christo Stoiczkowem, że strzeliłem jak słynny Bułgar. Wiem, że to nadużycie, że to o czym mówiłem wcześniej to tylko liczby, ale bardzo ucieszyło mnie być porównanym do takiej legendy. Przede mną daleka droga, żeby wejść na taki poziom. Liczy się tylko przyszłość.
- W Karabach Agdam grałeś z Jakubem Rzeźniczakiem. Co ci powiedział o Polsce i o Legii?
- Mam miłe wspomnienia z tych dwóch lat, były dobre lata dla nas i Karabachu. Rozmawiałem z nim. Powiedział, że to dobra okazja, abym trafił do Legii, bo to największy klub w Polsce. Dał mi do zrozumienia, że mogę tu osiągnąć sukces i jeszcze bardziej się rozwinąć, że będzie to korzystne dla obu stron. Dla mnie ten transfer to dobry krok. Słowa Kuby pomogły podjąć decyzję. Widziałem, że w pierwszej kolejce gramy z Wisłą Płock. Już nie mogę doczekać się spotkania z Kubą (śmiech).
- Jakie cele wyznaczyłeś sobie na ten sezon?
- Jestem w Legii, a tu liczy się tylko zwycięstwo. Podoba mi się takie nastawienie, bo wiesz, że wychodzisz i celujesz w wygraną. Nie jestem egoistą. Na pierwszym miejscu chcę pomagać drużynie. Dla mnie ważny jest interes klubu, a nie mój. Najważniejsze, aby Legia była mistrzem, a nie że Emreli na przykład został królem strzelców. Oczywiście jeśli to zrobię to będzie dla mnie dodatkowy bonus. Jednak jeśli nie sięgniemy po tytuł to moja indywidualna nagroda nie będzie miała wartości. Dlatego liczy się dobro Legii, a nie moje.
Michniewicz o pasji do tenisa, ulubionych miejscach w Gdyni i ambicjach mistrza [WIDEO]
- Z reprezentacją Azerbejdżanu miałeś okazję zagrać m.in. przeciwko Portugalii z Cristiano Ronaldo. Na kim się wzorujesz?
- Moim idolem był Zlatan Ibrahimović. Pokochałem futbol ze względu na niego. Ibra to gigant. Podpatruję wielu napastników, od każdego staram się coś podpatrzyć, aby kiedyś zbliżyć się do ich poziomu. Robert Lewandowski i Karim Benzema to wg mnie najlepsi napastnicy na świecie. A Polak jest wyjątkowy. Obserwuję jak zachowuje się na polu karnym. Nie strzela goli po silnym uderzeniu, lecz wykazuje się ogromnym sprytem. To najlepsza jego cecha. Chciałbym tak technicznie strzelać jak on. Poza tym on ma niesamowitą motywację. Strzelił już tyle goli, a ciągle jest głodny. Chce więcej i więcej. Taki powinien być każdy napastnik.
- W meczach kontrolnych strzeliłeś sześć goli dla Legii. Spodziewałeś się tak udanego początku?
- Od pierwszego dnia w Warszawie miałem wrażenie, że wszystko dobrze się układa. Poczułem się tak, jakbym był tu zawsze. Może to miało wpływ na ten mój start w Legii? Dlatego cieszę się, że tak udanie wypadłem. Mam kontakt z trenerem, który rozmawia ze mną po rosyjsku. Ale sparingi to co innego niż rozgrywki ligowe czy europejskie puchary. To już było i trzeba o nich zapomnieć.
- Przed Legią mecz z FK Bodo/Glimt w I rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Jak podchodzisz do rywalizacji z mistrzem Norwegii?
- Nasze przygotowania były podporządkowane meczom w Europie. Teraz trzeba przełożyć formę ze sparingów na puchary. Bodo/Glimt to zespół, który preferuje szybkie i dynamiczne granie. Wyprowadzają kontrataki, lubią posiadać piłkę. Mistrz Norwegii to dobry zespół. Ale jeśli Legia chce osiągać sukcesy to nie może się nikogo bać. Doceniam ich klasę, bo wygrali mistrzostwo Norwegii z dużą przewagą, strzelali dużo goli w ubiegłym sezonie. Jednak Legia też jest mocna. EURO pokazało, że z każdym można powalczyć. Zobacz, co zrobiła Szwajcaria, jak wypadła Dania w turnieju, z którym pożegnały się wcześnie takie potęgi jak Francja czy Niemcy.
- Ostatnio zwiedzałeś Warszawę w towarzystwie nowych kolegów z Legii. Waszym środkiem transportu była hulajnoga. Zajedziecie na niej po tytuł i do Europy?
- A to nie za daleko jeździć hulajnogą po Europie? (śmiech). Jechałem razem z Mattiasem Johanssonem, bo w pobliżu nie było drugiej hulajnogi. Zrobił mi przysługę i podwiózł mnie do punktu, abym mógł wypożyczyć pojazd dla siebie. Przy okazji spotkaliśmy się z Joelem Abu Hanna. W Legii trzymamy się razem, bo to gwarancja sukcesu.
- Czy to prawda, że masz w Azerbejdżanie hodowlę bydła i sad?
- Tak, ale zajmuje się tym mój wujek. Jestem właścicielem, a to jest rodzinny biznes. Mamy ogród, a w nim różne owoce, w tym truskawki i jagody. Mamy sklep w Baku, gdzie sprzedajemy produkty z naszej działalności.
- Kogo typujesz na mistrza Europy?
- Stawiam na Włochy, bo grają najładniej na turnieju. Dlatego liczę, że zdobędą tytuł. Po prostu na to zasłużyli. Najlepszym ich piłkarzem jest Lorenzo Insigne. Jest kluczowym graczem, dużo robi w ataku. Na poziomie półfinałów nie ma faworytów. Nie skreślałbym Danii, bo też prezentują dobrą formę. Anglicy mają przewagę, bo grają na Wembley i kibice będą po ich stronie. Hiszpania była krytykowana, a jednak znalazła się w czwórce najlepszych drużyn.
- Co cię zaskoczyło w turnieju?
- Było kilka niespodzianek w finałach. Zaskoczony byłem postawą Szwajcarii, która była o krok od znalezienia się w półfinale. Tak jak wspomniałem zdziwiło mnie odpadnięcie Francji i Niemiec, którzy zawsze imponowali dyscypliną. Bardzo podobała mi się gra Belgii i jej kibicowałem. Wyróżniał się Thorgan Hazard. Żałuję, że Belgia już odpadła, ale Italia była lepsza.
Dani Ramirez kibicuje rodakom w półfinale z Włochami. Ten piłkarz poprowadzi Hiszpanię po tytuł