Nie będzie więc specjalnego zaskoczenia, jeżeli trener John van den Brom zastosuje podobny manewr w pucharowym starciu Lecha ze Śląskiem Wrocław. Szymczak co prawda wciąż szuka swego pierwszego ligowego gola, ale konto bramkowe już otworzył – w niedawnym meczu Ligi Konferencji Europy w Beer Szewie, ratując swej drużynie remis 1:1. - Bramka w Izraelu? Właściwie już o niej... zapomniałem. Mam tylko nadzieję, że teraz będzie ich więcej – mówi młody napastnik, któremu co bardziej niecierpliwi zaczęli już liczyć minuty ligowe bez trafienia. - Podchodzę do tego spokojnie – odpowiada krytykom Szymczak. - Wiem, że potrafię strzelać gole. Zdobywałem je na każdym szczeblu, na którym występowałem. Teraz czas na ekstraklasę; jestem pewien, że również tutaj zacznę je zdobywać regularnie – mówi z dużą pewnością siebie napastnik.
Ta pewność nie jest przypadkowa. Ubiegły sezon co prawda nie dał mu złotego medalu za MP, bo spędził go w pierwszoligowym GKS Katowice; dał za to aż 11 trafień dla ekipy z Bukowej. No i przekonanie, że ogranie „piętro niżej” przyniesie pozytywne efekty. - Wypożyczenie do pierwszej ligi dało mi wiele, bo przez rok grałem bardzo regularnie. Do tego strasznie ważna była zmiana otoczenia, umiejętność adaptowania się w nowych warunkach, bo to był mój pierwszy klub poza Poznaniem – wylicza atuty tego ruchu Filip Szymczak. Przed nim podobnie wyglądały losy np. Kamila Jóźwiaka, Tymoteusza Puchacza (występy w Katowicach) czy Jakuba Modera (Odra Opole), którzy po zakończeniu wypożyczeń stali się wiodącymi postaciami „Kolejorza”, by bardzo szybko znaleźć angaż na Zachodzie. - Na ten moment raczej twardo stąpam po ziemi i nie myślę o wyjeździe. Ale gra za granicą jest moim marzeniem – zdradza nasz rozmówca.
Nie kryje też, że wielką przygodą i nauką są dla niego występy u boku wspominanego na wstępie kapitana Lecha. - Mikael Ishak to świetny zawodnik, nie tylko od zdobywania bramek i przesądzania losów meczów. Ciężko pracuje w defensywie, pomaga drużynie w każdym możliwym aspekcie, również poza boiskiem – komplementuje Szweda młodzieżowiec. I dla podkreślenia wagi tych słów, kończy mocnym stwierdzeniem: - Warto brać z niego przykład!