„Super Express”: - To dla ciebie mecz szczególny…
Vamara Sanogo: - Dokładnie. Jestem piłkarzem Legii, życzę jej jak najlepiej, ale w tym meczu mój priorytet to zdobycie gola, który pomoże mojej obecnej drużynie. Jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji, ale zapewniam, że Sosnowiec jeszcze nie umarł. Nie mogę narzekać w tym sezonie na formę, 8 goli to mój strzelecki rekord, myślę nawet, żeby powalczyć o koronę strzelców, ale najważniejsze, żeby te bramki pomogły Zagłębiu. Bo tych punktów bardzo, bardzo potrzebujemy.
- Jeśli strzelisz bramkę Legii, to będziesz ją celebrował?
- Nie mam żadnego planu, w takich momentach decydują emocje. Ale najpierw musiałbym strzelić, a potem się zastanowię co z tym zrobić (śmiech). Jak najszybciej chcemy zmazać plamę po meczu z Lechem. Nie grałem wtedy z powodu kontuzji kostki, ale teraz czuję się lepiej. Natomiast to nie była prawdziwa twarz Zagłębia, nas nie określa wynik 0:6. Mamy wystarczająco jakości, żeby skutecznie powalczyć o utrzymanie.
- To dlaczego do tej pory tak bardzo wam nie szło?
- Przeskok z pierwszej ligi do Ekstraklasy jest bardzo duży. Myślę, że nam wszystkim zajmuje sporo czasu, żeby się tego wyższego poziomu nauczyć.
- Tobie chyba przyszło to najszybciej. Podobno masz już propozycje transferowe?
- Do mnie nic takiego nie dociera. Teraz walczę o to, żeby Zagłębie nie spadło. A potem…
- Potem chciałbyś wrócić do Legii?
- Jeśli po mnie zadzwonią, to melduję się w klubie następnego dnia. Tak, chciałbym tam wrócić.
- Udzieliłeś ostatnio ciekawego wywiadu francuskiemu magazynowi Onze Mondial. Rzeczywiście twoim wzorem jest Belg Romelu Lukaku?
- Tak. Bardzo lubię patrzeć jak się porusza, nie jest statyczny, szuka gry. Próbuję robić to samo.
- A jak patrzysz na kwestię rasizmu w Polsce? Nie masz wrażenia, że czasem to jest rozdmuchiwane, czy wręcz przeciwnie?
- Jest rozdmuchiwane, sporo osób poza Polską posługuje się stereotypem. OK, kilka tygodni temu na jednym z meczów słyszałem od kibiców innej drużyny odgłosy małp w moim kierunku, co zbulwersowało nie tylko mnie, ale i moich kolegów… Niemniej to odosobniony przypadek. W Polsce, na ulicach, nigdy nie spotkało mnie nic złego ze względu na kolor mojej skóry. Czuję się tu tak samo dobrze i bezpiecznie jak w rodzinnej Francji.