Zbigniew Jakubas dla SE

Zbigniew Jakubas, właściciel Motoru Lublin: W Polsce często przepłacamy piłkarzy. A agenci to patologia, handlują żywym towarem [WYWIAD WIDEO]

Motor Lublin, jak na beniaminka, spisuje się w tym sezonie Ekstraklasy bardzo dobrze. Duża w tym zasługa właściciela klubu, Zbigniewa Jakubasa, który łoży na funkcjonowanie klubu duże pieniądze. Mało tego, biznesmen sam mocno angażuje się w funkcjonowanie klubu. Z „Super Expressem” Jakubas porozmawiał o marzeniach związanych z Motorem, bolączkach Ekstraklasy i polskiej piłki, a także wskazał wielkie talenty w klubie.

- Czuję na satysfakcję na pewno, nie ma co się oszukiwać. Liczyliśmy na to, że znajdziemy się gdzieś koło środka tabeli. Ja to mówiłem zupełnie szczerze, że wszystko, co będzie powyżej środka tabeli, będzie sukcesem w tym sezonie. Apetyt jednak rośnie w miarę jedzenia, w związku z tym poprzeczkę trochę podnosimy sobie wszyscy razem, żeby to było powyżej środka znacząco - mówi "Super Expressowi" polski przedsiębiorca i inwestor, właściciel Motoru Lublin Zbigniew Jakubas.

 "Super Express": - A długofalowo: dokąd sięgają pana marzenia?

Zbigniew Jakubas: - Chciałbym, żeby Motor był drużyną liczącą się w Ekstraklasie. Licząca się drużyna w Ekstraklasie to jest pierwsza czwórka. Ale trwale, nie tak, że „up and down”, tak jak Śląsk Wrocław, który w zeszłym roku walczył o mistrzostwo, w tym walczy o utrzymanie. Chciałbym, żeby nie było właśnie takich wzlotów i upadków, jakie często polskie drużyny mają. Takie, że jest jeden transfer wychodzący, tak jak Exposito odchodzi ze Śląska i ta drużyna się wali. Regularna gra w pierwszej czwórce to jest to, co chciałbym, żeby Motor przez następne pięć, sześć lat i dłużej uzyskiwał.

- Jakie jest pana podejście finansowe do prowadzenia klubu? Czy w momencie, kiedy przyjdą pana ludzie i powiedzą: panie prezesie, trzeba wyłożyć naprawdę dużą kasę, ale warto, bo ten piłkarz jest wart tego”, to pan wyłoży?

- Teraz już mamy taką sytuację, że przyszedł do nas Antonio Sefer, który grał w Izraelu, to jest zawodnik z reprezentacji Rumunii. Mamy go teraz pół roku na wypożyczeniu z automatyczną opcją zakupu w czerwcu za już naprawdę spore jak na polską ligę pieniądze. Liczę się z tym, że jeżeli pokaże teraz przez te cztery miesiące jakość, to będę musiał wyłożyć kasę i dofinansować klub.

Nowy udziałowiec w Motorze Lublin. To jeden z najbogatszych Polaków

- Co z pana perspektywy jest największym problemem Ekstraklasy? Co sprawia, że cały czas ten dystans do tych najlepszych lig jest wciąż bardzo daleki?

- Cały czas są to relatywnie małe środki, które mają kluby. My jesteśmy w ogonie Europy, jeżeli chodzi o budżety klubów. Przy czym prawda jest też taka, że Jagiellonia Białystok wygrała w zeszłym roku mistrzostwo z budżetem, myślę, że około 1/4 tego, co ma Legia Warszawa. Kluby, które miały duże budżety popełniały często błędy. Przepłacały niektórych zawodników, którzy na to nie zasługiwali, te budżety po prostu się rozproszyły, a kluby mają problemy finansowe. Znane są nam takie sytuacje w tej chwili w Ekstraklasie. Ale patrząc tak naprawdę na Portugalię, na Hiszpanię, na Niemcy, to wynika to z wielu powodów. Po pierwsze, dobrych zawodników, tych najlepszych, będzie bardzo ciężko w Polsce utrzymać. Bo jeżeli w Ekstraklasie bardzo dobrze grający zawodnik, załóżmy, że ma 40 tys. euro sufitu, a od takiej kwoty zaczyna się rozmawiać dopiero w ligach innych, to jeśli będzie miał propozycję, zechce uciec z polskiej ligi. Natomiast jest jeszcze inny problem?

- Jaki?

- Cena biletów w Polsce jest niska. I tu jest też praca dziennikarzy i środowiska. Wszyscy musimy się nad tym zastanowić. Portugalia ma cenę biletów na mecze trzy razy wyższą niż Polska, a w Portugalii zarobki są 30% niższe niż w Polsce. Chorwacja ma cenę biletów prawie też dwa razy większą niż Polska, a zarobki są około 40% niższe jak w Polsce. To jest ważna sprawa, bo dzień meczowy musi być istotnym źródłem dochodu klubu Ekstraklasy nie ma co porównywać się do Anglii czy Niemiec. To są inne pieniądze, to jest razy dziesięć mniej. I to jest po prostu problem, że tych najlepszych zawodników nie weźmiemy. Yamala do Polski nigdy nie ściągniemy, ani Lewandowskiego też już nie. Natomiast musimy pracować nad młodzieżą. System szkolenia młodzieży powinien być zdecydowanie bardziej świadomy. I czasami więcej powinien PZPN i Ministerstwo Sportu łożyć na szkolenie. Nie na to, że kluby prowadzą akademię, trwonią pieniądze, w ogóle nikogo nie szkoląc.

- Zgodzi się pan z tym, że w polskiej piłce potrzeba więcej takich ludzi jak Goncalo Feio? Już w ogóle odkładając to, jakim porywczym człowiekiem bywa Goncalo, to jak on patrzy na futbol, to takie spojrzenie na piłkę ma?

- Dałem Goncalo Feio szansę w Motorze i pracował u nas prawie dwa lata. Jest to nowa generacja trenerów. To jest niebywale zdolny, inteligentny trener, który w Motorze pokazał, jak powinno się trenować, co jest potrzebne, żeby drużyna rozwijała się i osiągała sukcesy. I proszę zobaczyć, nie ma Goncalo Feio, a jego następca, jest najmłodszym trenerem Ekstraklasy, 31 lat ma Mateusz Stolarski. Siemieniec ma 33 lata, prawda? Proszę zobaczyć, jacy trenerzy w tej chwili osiągają sukcesy. Młodzi, którzy są bezkompromisowi, którzy biorą szablony trenowania, sposobu gry, gry pamięciowej. Dzisiaj już w futbolu nie ma miejsca na przyjęcie piłki, rozejrzenie się, bo to już jest za późno.

- Motor będzie stawiał na młodzież?

- Tak. My mamy w tej chwili dwóch Lewandowskich w Motorze. Jeden ma 20 lat i jest środkowym obrońcą (Miłosz Lewandowski – red.), a drugi ma 16 lat, przymierzany jest jako lewy pomocnik być może jako napastnik. To Franciszek Lewandowski. 16-latek i on na pewno będzie łapał swoje minuty. To jest chłopak bezkompromisowy, uczy się genialnie, ma same piątki w klasie matematyczno-fizycznej. W trzeciej klasie jest. Taki, jaki jest w szkole, taki sam jest na boisku.To jest po prostu niebywałe, że 16-latek, wychodzi przeciwko Mrazowi, przeciwko Samperowi, w meczach wewnętrznych i nie pęka. Mało tego, on się bawi z nimi po prostu. Po prostu niebywały talent.

- Trzeba dawać takim szansę.

- No właśnie dajemy mu szansę. Myśmy go wypatrzyli gdzieś, teraz jest u nas, będziemy go rozwijali. Ale też to nie jest tylko jeden trener. To jest cały sztab, to jest sztab fizjo, to jest sztab taktyków. Matematyczne odrabianie zadań, analiza przeciwnika, to jest inna piłka, jaka sądziłem, że jest. Ja tak szczerze mówiąc, przez dwa lata się w ogóle klubem nie zajmowałem. Widząc, że ci kolejni prezesi nie radzą sobie, wziąłem to w swoje ręce. Zresztą na to mnie też namówił trener Goncalo Feio. Powiedział: „Prezesie, niech pan już nie szuka prezesa, niech pan nie szuka dyrektora sportowego. Ja panu ogarnę trenerkę i funkcję dyrektora sportowego, a niech pan weźmie w swoje ręce prezesurę, bo ja tu nie mam z kim po prostu rozmawiać”. No i tak się stało.

- Wspomniał pan o przepłacaniu zawodników z zagranicy. Często jest tak, że w zespole Ekstraklasy nie ma żadnego Polaka. Czy to jest chore?

- Jestem zwolennikiem jednak dawania szansy Polakom, bo my jesteśmy tu i teraz, jesteśmy polską ligą, Polski Związek Piłki Nożnej jest polskim związkiem, a nie europejskim związkiem. Oczywiście na krótko czasami trafią się dobrzy zawodnicy z zewnątrz, lepiej wyszkoleni, jeżeli są dobrze wyskautowani. Natomiast ja bym apelował o dwie rzeczy, bo tak szczerze panu powiem, patologii trochę jest w tej Polsce. Jedną z patologii to są agenci, bo ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego zawodnicy mają agentów, a kluby tym agentom muszą płacić. I to niemałe pieniądze. I tak naprawdę są to często ludzie, którzy handlują żywym towarem. Gdzieś tam dostanie ofertę lepszą, już zawodnikowi w głowie przewraca: „słuchaj, ale mamy tu ofertę”, bo kolejny transfer to kolejne pieniądze dla agenta. I to jest cholernie szkodliwe działanie tak naprawdę. Kolejna rzecz to infrastruktura i właściwe szkolenie. Tak nie może być, że się rzuca piłkę młodzieży w akademii i chłopaki sobie pobiegajcie. Od początku musi być to przemyślane szkolenie, wyrabianie instynktów u tych ludzi, w ogóle prowadzenia się, dyscypliny. To, co na przykład ma Robert Lewandowski. Przecież to jest facet niesamowicie zdyscyplinowany. Ma 37 lat i w jakiej formie jest. Obserwowaliście na pewno wielu zawodników utalentowanych w Polsce, którzy wypiją sobie, zjedzą schabowego, popiją Coca-Colą. Przy takim prowadzeniu się nie ma szansy w takim wieku mieć wytrzymałości.

Co wiesz o Ekstraklasie?
Pytanie 1 z 20
Ile drużyn zagra w sezonie 2019/2020 w polskiej Ekstraklasie?

Najnowsze