Zmarła piłka nożna w Łodzi

2009-07-22 9:44

Jeszcze raz okazało się, że PZPN to organizacja na poziomie pogrążonych w chaosie krajów Trzeciego Świata. Na wniosek szefów piłkarskiej centrali wczoraj Komisja Odwoławcza ds. Licencji miała jeszcze raz rozpatrzyć sprawę ŁKS. Uznała jednak, że... nie ma prawa tego robić. Łodzianie licencji nie dostali i o grze w Ekstraklasie mogą zapomnieć.

Kiedy tydzień temu prezes Grzegorz Lato i jego wiceprezesi zwrócili się do Komisji Odwoławczej z prośbą o ponowne rozpoznanie wniosku ŁKS, w Łodzi wybuchła euforia. Wydawało się bowiem, że przyznanie licencji to tylko kwestia czasu. Nic bardziej mylnego! Wczoraj cyrk na kółkach zwany PZPN dał kolejne komiczne przedstawienie.

Obrady Komisji Odwoławczej rozpoczęły się od awantury. Już na wstępie do dymisji podał się jej szef Zbigniew Lewicki - zdeklarowany przeciwnik przyznania licencji ŁKS.

- Miał dość już tej nagonki w mediach - tłumaczy Andrzej Tomaszewski, jeden z członków komisji.

Przyczyny podobno były inne. Lewicki jako człowiek związany z Cracovią, która miała skorzystać na katastrofie ŁKS, posądzany był o stronniczość. Poza tym chciał zaprotestować przeciwko bezpardonowym naciskom ze strony m.in. ministra sportu Mirosława Drzewieckiego.

Lewicki wyszedł z sali, ale pewnych już triumfu działaczy ŁKS czekała kolejna niespodzianka. Pozostali członkowie komisji postanowili... w ogóle nie rozpatrywać sprawy.

- Ten proces licencyjny już dawno się zakończył, a w świetle przepisów UEFA, PZPN i regulaminu licencyjnego nie znaleźliśmy żadnych podstaw prawnych do ponownego rozpatrywania wniosku ŁKS - tłumaczy Andrzej Tomaszewski.

Wygląda więc na to, że prezes Lato i jego świta nie mają nawet pojęcia o tak ważnych przepisach. Inaczej nie ośmieszaliby się, wnioskując o rozpatrywanie dokumentacji ŁKS.

- To skandal! - grzmi Grzegorz Wesołowski, trener ŁKS. - To, co się stało, to efekt intryg środowiska krakowskiego, które foruje Cracovię. Prezes Filipiak zatrudnił gamoni, przez których "Pasy" spadły z ligi, więc teraz trzeba kombinować na inne sposoby. A przecież to my, a nie oni, zasłużyliśmy na boisku na utrzymanie!

- Komisja uznała, że rozpatrywanie wniosku po terminie byłoby nierównym traktowaniem klubów i naruszyłoby zaufanie do całego systemu licencyjnego - tłumaczy Jakub Kwiatkowski, rzecznik PZPN.

Tyle że dokładnie rok temu w podobnych okolicznościach upiekło się Polonii Bytom. A wcześniej wywinął się chorzowski Ruch.

- Tak, ale wtedy w PZPN rządziły inne osoby - odpowiada Kwiatkowski.

Władze się zmieniły, ale bałagan pozostał ten sam. I rodzi się pytanie: po co nam związek, który rok w rok nie potrafi ustalić nawet, które drużyny powinny grać w Ekstraklasie i podejmuje decyzje, w których sam sobie zaprzecza? Nadal nierozstrzygnięta jest sprawa Widzewa. A i bałagan z ŁKS też pewnie się nie skończył.

- Skoro Polonia w ostatniej chwili dostała licencję, to i my powinniśmy ją dostać - mówi trener Wesołowski.

- Los ŁKS jest już przesądzony. W czwartek zarząd związku przegłosuje pewnie pozostanie w lidze Cracovii - przekonuje jednak Kwiatkowski.

Najnowsze