Bramki, kontrowersje, niecodzienne zjawiska piłkarskie - w Gdańsku mieliśmy wszystko. Ten mecz oglądało się znakomicie, a kiedy sędzia Tomasz Musiał zakończył zawody w 96. minucie, można było odczuć delikatny zawód, że to już koniec. Ale po kolei.
Zacznijmy od bramek. Wynik otworzył w 13. minucie Błażej Augustyn. Środkowy obrońca Lechii pobiegł na krótki słupek przy rzucie rożny i trafił z powietrza w piłkę, posłaną przez Rafała Wolskiego. Matus Putnocky przepuścił strzał pomiędzy nogami i było 1:0. Wyrównał Maciej Gajos 24 minuty później. Rzut wolny wykonywał Mario Situm, a silnie bitą piłkę trącił kapitan Kolejorza i zrobił to na tyle skutecznie, że Dusan Kuciak musiał wyciągać piłkę z siatki. Tuż przed przerwą rzut karny na gola zamienił Marco Paixao i do szatni Lechia schodziła z prowadzeniem.
Lech wyrównał po raz kolejny w 70. minucie. Fatalny błąd popełnił Kuciak, który zdecydował się wycieczkę poza swoje pole karne. Bramkarza Lechii uprzedził Deniss Rakels. Zmiennik dograł do Christiana Gytkjaera, a ten miał już banalne zadanie. Wystarczyło posłać piłkę do pustej bramki. Dwie minuty później goście wyszli na prowadzenie. Zebrani w Gdańsku kibice byli w szoku. Tym bardziej, że przy bramkowej akcji zobaczyli fruwającego Macieja Makuszewskiego. Filigranowy reprezentant Polski wyszedł w powietrze niczym Michael Jordan i głową zdobył gola. To nie był koniec popisów strzeleckich. Odpowiedziała także Lechia. W 77. minucie Putnocky naoglądał się Kuciaka i szukał wiatru w swoim polu karnym. Piłkę nieszczęśliwie uderzył głową Emir Dilaver i zaskoczył swojego golkipera. Było 3:3.
Przejdźmy do kontrowersji. W Gdańsku Tomasz Musiał dwukrotnie skorzystał z systemu VAR i dzięki temu dwa razy naprawił swoje błędne decyzje. Po raz pierwszy zrobił to w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Po kilku chwilach cofnął zdarzenia boiskowe i udał się do "telewizorka". Tam zobaczył, że Lasse Nielsen ciągnął za koszulkę Marco Paixao i powalił go na ziemię. Tomasz Musiał podyktował więc jedenastkę, którą wykorzystał sam poszkodowany. Po raz drugi system pomógł arbitrowi zaraz po przerwie. Na powtórce pan Musiał dojrzał, że wychodzącego sam na sam z Kuciakiem Gytkjaera faulował Michał Nalepa. Obrońca Lechii kary nie uniknął. Otrzymał czerwień i musiał opuścić murawę. Po meczu irytacji związanej z VAR-em nie ukrywał trener Lecha Nenad Bjelica: - To jest circus - powtarzał w kółko Chorwat.
Przejdźmy do pozostałych zdarzeń. Po pierwsze, warto zaznaczyć, że w 28. i 35. minucie szkoleniowiec Kolejorza był zmuszony do przeprowadzenia zmian. Najpierw kontuzji doznał Mario Situm. Później niedyspozycję zgłosił Rafał Janicki. Bjelica wprowadził Raduta i Dilavera, co zmniejszyło jego pole manewru w późniejszych minutach meczu. Po drugie, mecz kończył się w liczebnej równowadze, bo z boiska wyleciał także piłkarz Lecha Poznań. Michail Radut zobaczył żółtą kartkę w 69. minucie, a 300 sekund później otrzymał drugą i w efekcie został wyrzucony z placu gry. Zaraz po zejściu Rumuna, gdańszczanie zdobyli wyrównującego gola.
To tyle o meczu Lechia Gdańsk - Lech Poznań, choć o tym spotkaniu można by napisać książkę. Najciekawsze wideo i zdjęcia obejrzeć można w zapisie naszej relacji na żywo.
Lechia Gdańsk - Lech Poznań 3:3 (2:1)
Bramki: Błażej Augustyn 13, Marco Paixao 45+4 (k), Emir Dilaver 76 (s) - Maciej Gajos 37, Christian Gytkjaer 70, Maciej Makuszewski 72
Żółte kartki: Darko Jevtić, Lasse Nielsen
Czerwone kartki: Michał Nalepa 52 - Mihail Radut 75 (za dwie żółte)
Lechia: Kuciak 2 - Stolarski 2, Augystyn 3, Nalepa 2 - Milos 3, Nunes 2, Slavchev 5, Lewandowski 3 - Paixao F. 3 (90. De Oliveira), Paixao M. 3 (78. Kuświk), Wolski 4 (79. Krasić)
Lech: Putnocky 2 - Gumny 3, Nielsen L. 1 (68. Rakels 3), Janicki 2 (35. Dilaver 2), Kostevych 3 - Makuszewski 3, Trałka 3, Gajos 4, Jevtić 4, Situm 2 (28. Radut 2) - Gytkjaer 3
