Głównym celem Paulo Sousy w roli selekcjonera reprezentacji Polski jest awans na przyszłoroczne mistrzostwa świata w Katarze. Zadanie to nie jest łatwe, bo Węgrzy i Anglicy są w dobrej formie, a w dodatku biało-czerwoni w trzech pierwszych spotkaniach zdobyli zaledwie cztery punkty, wygrywając tylko z Andorą. Jednak wynik na Euro 2020 również nie jest obojętny działaczom i kibicom. A brak wyjścia z grupy przez chyba wszystkich kibiców odbierana jest negatywnie. Dlatego też w przestrzeni pojawiły się głosy, że po mistrzostwach Europy Sousa powinien zostać zwolniony. Jednym z głównych obrońców Portugalczyka jest Zbigniew Boniek.
DZIKA SZARŻA rzecznika PZPN. Tego w telewizji nie było, ujawniono NAGRANIE z OSTREGO spięcia
Obecny prezes PZPN zapowiedział, że ani myśli zwalniać selekcjonera. Szkopuł w tym, że kadencja Bońka już za kilka tygodni dobiega końca i na razie nie wiadomo, kto zastąpi byłego piłkarza na stanowisku. Głównymi kandydatami są Marek Koźmiński i Cezary Kulesza. Pierwszy z nich zadeklarował, podobnie jak Boniek, że Sousa może być spokojny o swoją posadę. - Śmiało mogę odpowiedzieć panu na pytanie, czy Paulo Sousa powinien zostać na stanowisku, jeśli nie awansujemy do fazy pucharowej Euro 2020. Tak, zostanie - zadeklarował Koźmiński w rozmowie z goal.com.
Problemy dla Portugalczyka pojawiają się jednak w przypadku, gdyby prezesem PZPN został Cezary Kulesza. W rozmowie z "Faktem" były prezes Jagiellonii Białystok stwierdził, że jeśli Polacy wyjdą z grupy, nie będzie widział podstaw do zwolnienia Sousy. Ale jak wiadomo, biało-czerwoni z grupy nie wyszli, więc Kulesza może podjąć decyzję o rewolucji. Zapytany o to przez portal SportoweFakty WP nie zabierał jednak głosu w tej sprawie.