Skoro zaczęliśmy od spotkania Liege z Hamburgiem, to trzeba przyznać, że bramki w nim były "filmowe". Finał LE w tym roku ma zostać rozegrany w Hamburgu i HSV ogromnie zależy by w nim wystąpić. W Liege zagrali bojowo i wygrali 3:1 (u siebie 2:1). Ciekawe, że w tym dorobku bramkowym nie partycypował kupiony za ciężkie pieniądze Ruud van Nistelrooy. Natomiast trafienie zaliczył słynny ostatnio bardziej z rzucania butelkami w kibiców Paolo Guerrero.
Przeczytaj koniecznie: Niemcy chcą Obraniaka
"Wilki" z Wolfsburga zostały ustrzelone już w 23 sekundzie meczu z Fulham. Bobby Zamora strzelił bramkę, która łączny bilans dla Anglików powiększyła do 1-3 i tego kapitału drużyna Fulham broniła jak życia.
Inna sprawa, że dwaj snajperzy Wolfsburga, Dżeko i Grafite, tylko obijali słupki i blokujących drogę do bramki obrońców. "Wilki" okazały się bezzębne...
Na boisku Atletico Madryt drużyna Valencii została bezczelnie okradziona ze zwycięstwa. W 86 min. meczu w polu karnym Atletico obrońca Juanito tak wczepił się w Nikolę Zigicia, że najpierw ... zdarł z niego pół koszulki, a potem powalił na trawę. Z odległości paru metrów patrzył na to niemiecki sędzia Florian Meyer, lecz karnego nie podyktował. Skończyło się na 0:0 i po 2:2 w pierwszym spotkaniu awansowali madrytczycy.
Rafa Benitez nie powtórzył błędów sir Alexa Fergusona. Kiedy Liverpool objął prowadzenie w meczu z Benfiką 2:0, zalecił cofnięcie się na własna połowę i ograniczenie do kontr. Zmuszona do odsłonięcia się drużyna portugalska została jeszcze dwukrotnie "trafiona". 4:1 i 2:0 dało pewny awans Liverpoolowi.
Wyniki:
Wolfsburg - Fulham 0:1 (pierwszy mecz 1:2)
Standard Liege - Hamurger SV 1:3 (1:2)
Atletico Madryt - Valencia 0:0 (2:2)
Liverpool - Benfica 4:1 (2:0)
Zobacz gola Petricia: